Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nowa Kaledonia - Isle of Pines |
|
|
Nowa Kaledonia
Ostatnim punktem programu naszej morskiej wycieczki byla znana nam juz Isle of Pines czyli w doslownym tlumaczeniu Wyspa Sosen
Isle of Pines
Na wyspie tej bylismy juz wielokrotnie, ale poniewaz jest ona jedna z najpiekniejszych wysp jakie znamy, wiec jest takze miejscem, do ktorego zawsze chetnie sie wraca
W oczekiwaniu na kolejna tam wizyte, juz o poranku znalezlismy sie na gornym pokladzie staku
Skad rozlegal sie piekny widok na wyspe i jej okolice
Ktore uslane byly mniejszymi koralowymi skrawkami ladu wynurzajacymi sie z oceanu
A widoczne z daleka biale wstazki plaz odbijaly sie wyraznie od blekitu morza i zieleni drzew pokrywajacych wyspe
Byly to glownie araukarie siegajace strzeliscie w gore, ktore mylnie czesto zwane sa sosnami, od ktorych wyspa wziela swoja nazwe
Po zejsciu na brzeg ruszylismy znana juz nam droga wzdluz brzegow zatoki, zatrzymujac sie niezmiennie przy jednej z palm tam rosnacych
Skad rozciagal sie daleki widok na piekna, otwarta plaze ciagnaca sie w nieskonczonosc
My jednak skierowalismy sie najpierw w kierunku gestego lasu porosnietego bardzo groznie wygladajacymi drzewami
I przedzierajac sie przez niego na druga strone cypla
Jak wiekszosc plazowiczow dotarlismy do tej mniejszej i bardziej schowanej plazy
Gdzie znajdowala sie mala wyspa z rafa koralowa, wiec oprocz plywania mozna bylo rowniez troche posnorklowac
A i woda byla duzo cieplejsza niz na otwartym morzu, czyli duzo przyjemniejsza dla zmarzluchow
Do tego wspaniala sceneria otoczenia zatoki byla tak urocza, ze nic dziwnego iz bylo to najpopularniejsze miejsce w okolicy
Poniewaz jednak nam jakos ciezko dluzej usiedziec w jednym miejscu, wiec po kapieli ruszylismy z powrotem
Zatrzymujac sie tylko na chwile w bardzo malowniczym miejscu
Ktore jednak okazalo sie rowniez bardzo niebezpieczne i niektorzy o malo butow nie pogubili, uciekajac od nadciagajacej strasznej fali
Potem juz bez zadnych przygod opuscilismy to urocze miejsce
I powedrowalismy nad glowna zatoke
Tam okazalo sie ze wody przyplywu pokryly prawie cala plaze siegajac az pod stojaca na brzegu restauracje
Co jednak nie przeszkodzilo nam w bardzo przyjemnym spacerze po mokrym piasku
A nawet zdecydowalismy sie na krotka kapiel, choc temperaturza wody wcale do niej nie zachecala
I ciezko bylo uciec od zalewajacych nas co chwile lodowatych fal biegnacych od otwartego oceanu
Kapiel wiec nie trwala zbyt dlugo i wkrotce po zrzuceniu mokrych kostiumow ruszylismy na spacer do malej miescinie znjdujacej sie w poblizu
Ktorej najwiekszym i najnowoczesniejszym budynkiem byl oczywiscie kosciol
Najpiekniejsze byly natomiast drzewa pokryte wspanialym czerwonym kwieciem
Wsrod ktorych znalezlismy drogowskaz pokazujacy nam droge gdybysmy sie czasem pogubili
Z kolei najbardziej charakterystyczne dla miejsca w ktorym sie znajdowalismy byly typowe rzezby przedstawiajace rodowitych mieszkancow wyspy, ktorymi byli Kanakowie, bardzo grzecznie witajacy przechodniow
Choc byli i tacy z bardziej umiarkowanym wyrazem twarzy
Po krotkiej wizycie w wiosce ruszylismy z powrotem aleja otoczona strzelistymi araukariami
Chociaz rosly tam i inne drzewne dziwolagi, tak powykrecane, ze az dziw ze jeszcze staly
Wkrotce dotarlismy do osrodka wczasowego zbudowanego w typowym lokalnym stylu
Naprzeciwko ktorego wyrastal piekny gaj palmowy
Siegajacy az nad sama plaze
No i na koniec naszego kolejnego spotkania z Isle of Pine znowu znalezlismy sie przy znajomych nam palmach rosnacych przy drodze na przystan
Grzecznie tez pozegnalismy sie z kolejna rzezba Kanaka
I po przekroczeniu ukwieconej bramy, podazylismy do przycumowanego do pomostu tendra
Ktory wkrotce popedzil prosto na statek cierpliwie czekajacy na wodach Pacyfiku
Kolejne dwa dni spedzilismy na morzu i poswiecilismy je czesciowo spacerom po statku, ktory rownie pieknie wygladal nocna pora
A jeszcze przyjemniejszy byl fakt, ze nikt sie tam juz nie krecil o tej porze
Choc ciagle mozna bylo ugoscic sie goraca kawa lub herbata
A spacer opustoszala Rodeo Drive rowniez mial bardzo wiele uroku
A to juz ostatni wieczor naszej podrozy, gdy w koncu doczekalismy sie niesamowitego zachodu slonca, ktore jak ognista kula powoli chowalo sie w bezdennych otchlaniach Pacyfiku
Jeszcze przez jakis czas pozostawiajac po sobie przepieknie wymalowany niebosklon
Nastepnego zas dnia zerwalismy sie skoro swit przed piata rano, aby byc swiadkiem wplywania do sydnejskiego portu
Niebo wlasnie zaczelo sie rozowiec, a my zblizalismy sie powoli do centrum miasta, mijajac Fort Denison, bedacy dawna forteca obronna wyrosla na malej wysepce
Ktorego tlem byly dwa lotniskowce stanowiace czesc australijskiej marynarki wojennej
Na widnokregu coraz wyrazniej rysowaly sie kontury opery
Ktora rzadko wygladala tak opustoszale
Rowniez na moscie ruch byl prawie nie istniejacy
A miejskie promy jeszcze nie zbudzily sie z nocnej drzemki
I tylko miedzynarodowy port morski juz oczekiwal naszego przybycia i zapowiadal koniec naszej kolejnej podrozy
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 120 odwiedzający (130 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|