Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nowa Kaledonia - Isle of Pines |
|
|
Nowa Kaledonia
2016 rok bedziemy chyba musieli zaliczyc do najbardziej obfitujacego w rejsy roku, poniewaz w dwa miesiace po powrocie z ostatniej wyprawy, trafila sie nam kolejna okazja na wycieczke po Pacyfiku, obejmujaca rowniez Nowa Kaledonie, Fiji i Vanuatu
Wszystko w zwiazku z tym, ze nie bedac zwiazanym z praca jest sie w stanie dysponowac swoim czasem i mozna skorzystac z wprost nieprawdopodobnych ofert, jak ta nasza nastepna podroz na Pacific Jewel, ktora co prawda obejmowala wszystkie miejsca gdzie juz bylismy, ale poniewaz jej koszt nie byl duzo wyzszy od siedzenia w domu, wiec nawet sie nie zastanawialismy
Sydney
Jedyny problem to fakt ze nasz Pacific Jewel byl troche mniejszym statkiem, a jako ze akurat w sydnejskim porcie pojawilo sie ich wiecej, wiec tym razem przycumowany byl w troche innym miejscu, za glownym mostem w zatoce zwanej White Bay
W zwiazku z tym mielismy troche gorszy dojazd, ale za to inne widoki na miasto, obejmujace kolejny i duzo mlodszy most Anzac Bridge
A takze czesc Sydney nie widoczna spod opery, a wsrod nowoczesnych zabudowan, na blekitnym niebie mozna bylo wypatrzec w dali nawet sydnejska wieze
Port opuszczalismy poznym popoludniem, a poniewaz byl to okres zimowy, wiec slonce schylilo sie juz ku zachodzowi i zrobilo sie bardzo zimno
Powoli mijalismy najnowoczesniejsze i najbardziej kontrowersyjne sydnejskie budowle nowego kasyna i hoteli, ktore powstawaly w miejscu, gdzie kiedys znajdowala sie dawna przystan dla statkow pasazerskich
Po nastepnej chwili skierowalismy sie juz w strone sydnejskiego mostu, pieknie prezentujacym sie na tle zarozowionego nieba
Z boku zas otworzyl sie nam jeszcze inny widok na miasto, w ktorym wlasnie zaczynal sie zimowy festiwal swiatel, zwany Vivid i w nowo powstalym parku nad morzem rozpostarta zostala aborygenska flaga zlozona z malych choragiewek powiewajacych na wietrze
Wkrotce zblizylismy sie do mostu, pod ktorym ukazala sie biala sylwetka slawnej sydnejskiej opery
Tylko w tym momencie przezylismy chwile grozy, czy aby napewno sie pod nim zmiescimy, co z tej perspektywy wcale nie wygladalo tak pewnie
Jakos jednak sie udalo, choc tak szczerze mowiac, to nie zostalo nam za wiele przeswitu
Po tym jednym mrozacym w zylach krew momencie, juz bez problemow popedzilismy dalej, zostawiajac za zoba coraz ciemniejsza bryle opery
A takze cala centralana czesc miasta, ktora powoli rowniez zaczela znikac w oddali
Kolejne dwa dni spedzilismy na morzu, wypoczywajac w ogromnych koszach chroniacych od zimnego wiatru
Choc im bardziej na polnoc tym klimat robil sie cieplejszy i wkrotce nawet wieczorne podziwianie zachodow slonca mozna bylo przetrzymac w bardziej letnim odzieniu
Nic w tym dziwnego poniewaz wszystkie panstwa ktore mielismy odwiedzic, a wiec New Caledonia, Fiji i Vanuatu, leza w strefie miedzyzwrotnikowej i naleza do krajow tropikalnych
A pierwsze miejsce do ktorego zawinelismy byla nalezaca do Nowej Kaledonii - Isle of Pines
Gdzie jak zwykle zakotwiczylismy przy jej poludniowo zachodnim koniuszku, w rejonie zwanym Kuto
Isle of Pine
Az sie nam wierzyc nie chcialo, ze minelo tylko dwa miesiace od naszego poprzedniego tam pobytu
Jedynie tym razem pogoda nie byla najlepsza, bo zabraklo nam blekitnego nieba, ktore dodawaloby wiecej kolorytu calej tej pieknej scenerii
Bylo rowniez troche chlodniej, jako ze na polkuli poludniowej zapanowala juz zima, co dalo sie odczuc nawet w tropikach
W sumie jednak temperatura ciagle nadawala sie do kapieli, wiec wypozaseni w kostiumy kapielowe, wkrotce znalezlismy sie na ladzie, a z szerokiej plazy nad zatoka Kuto widoczna byla elegancka sylwetka naszego statku
Poniewaz jednak woda byla bardzo zimna, wiec narazie ograniczylismy sie do spaceru po piasku
Dochodzac do jakichs wiekszych budynkow ulokowanych na skraju plazy
I zanurzonych w pieknym gaju palmowym
Okazalo sie ze byla tam restauracja oraz male muzeum i sklep pamiatkarski, na ktory zerknelismy okiem
Potem jednak ruszylismy znana juz nam droga wzdluz plotu osrodka wczasowego
I przez zielony las prowadzacy nad ta mniejsza zatoczke, troche glebiej schowana miedzy otaczajacymi ja polwyspami
Wkrotce tez nad nia dotarlismy, ale jakos ciagle nie kusilo nas do kapieli, wiec postanowilismy przespacerowac sie wzdluz brzegu
W strone przeciwnego konca plazy, na ktory jeszcze dotychczas nie zawedrowalismy
Od czasu do czasu nadplywajaca wieksza fala przeganiala nas bardziej w strone lasu
Gdzie odkrylismy na jakichs betonowych scianach bardzo ciekawe malowidla, bedace najprawdopodobniej wytworem lokalnych mieszkancow
Ktorzy pewnie mieszkali w tym zaniedbanym domowstwie, ktore znalezlismy w poblizu
Choc stojace przy brzegu lodki i motorowki swiadczyly, ze nienajgorzej sie im tam wiedzie
Powoli zblizalismy sie do zamykajcego zatoczke polwyspu, ktory ginal w zieleni porastajacej go tropikalnej dzungli
A po dotarciu na koncowa czesc plazy zauwazylismy jakies wysokie chaty wylaniajace sie z gaszcza zieleni
Wkrotce okazalo sie, ze byl to kolejny osrodek wypoczynkowy ulokowany tuz przy plazy
I zagubiony wsrod bujnego lasu
I przy nim rowniez znajdowalo sie wiele lodek bedacych pewnie do dyspozycji gosci hotelowych
A widok stamtad, na cale wybrzeze oraz dominujace nad nim tak charekterystyczne dla tej wyspy kolumnowe araukarie, byl naprawde urzekajacy
Po zaspokojeniu naszej ciekawosci, ktora zawsze gnala nas tam gdzie nas jeszcze nie bylo, ruszylismy w droge powrotna
Urozmaicona gestym palmowym lasem ciagnacym sie wzdluz plazy
Gdzies tam na widnokregu rysowalo sie wejscie do zatoki, ktora ograniczona byla nie tylko polwyspami, ale takze malymi wysepkami chroniacymi ja przed wplywem otwartego moza i powodujac specyficzny mikroklimat tego miejsca
Mozna bylo tam wyplynac nie tylko malymi motorowkami, ale takze troche wieksza lodka, ze szklanym dnem do obserwacji rafy koralowej
My jednak postanowilismy zostac na ladzie, na ktorym tym razem, ze wzgledu na brak slonca, nie zastalismy zbyt wielu plazowiczow
Poniewaz jednak mielismy ciagle kilka godzin czasu, postanowilismy pokrecic sie jeszcze troche przy tej swietej dla rdzennych mieszkancow wysepce
Na ktora prowadzila piaszczysta mierzeja
Znajdowala sie ona w ciekawym miejscu, gdzie zalewaly ja fale plynace z obu kierunkow zderzajac sie na jej srodku
Co prawda na wysepke nie powinno sie podobno wchodzic, ale stwierdzilismy, ze nie zaszkodzi jak podejdziemy troszke blizej
I zagladniemy w jej wyplukane przez wode zakamarki
A z tej perspektywy widok na druga strone okazal sie rowniez bardzo ciekawy
Tylko jak ruszylismy z powrotem, to juz trzeba bylo podciagac portki, bo wlasnie nadchodzil przyplyw i ta niby plytka mierzeja robila sie coraz glebsza, a my ciagle nie mielismy ochoty na kapiel
Na szczescie jakos udalo sie nam przebrnac na brzeg bez zamoczenia bardziej witalnych niz nogi czesci ciala
Ale wkrotce potem zdecydowalismy sie na powrot na statek
Jak zwykle zatrzymujac sie po drodze przy tym tak charekterystycznym ogrodzeniu
Do ktorego chyba specjalnie wybierano najbardziej powykrecane galezie, zeby nawet koty z nich pospadaly
Idac dalej w strone statku, ciagle zerkalismy wstecz, poniewaz z kazdym krokiem otwieral sie za nami coraz szerszy widok na piekna plaze, ktora zostawialismy za soba
Obowiazkowym miejsce postoju podczas naszego powrotnego marszu byla rowniez samotna palma, ktora wraz ze swoim tlem tworzyla tak piekny i egzotyczny obrazek, ze za kazdym razem robilismy sobie przy niej zdjecie
A mielismy sporo czasu, gdyz do tendrow ustawila sie dosc dluga kolejka, dzieki zreszta czemu moglismy dluzej pozachwycac sie takze ustawionym przy przystani rzezbiarskim wyrobom lokalnych Kanakow
W koncu jednak doczekalismy sie i my chwili odjazdu, konczac nasze kolejne spotkanie z tym uroczym miejscem
Szkoda tylko, ze dopiero po naszym powrocie na statek zaczelo sie przejasniac i nagle zrobilo sie duzo weselej, no ale przynajmniej choc na chwilke jeszcze raz ujrzelismy wyspe w calej jej krasie
No a nastepny dzien w morzu spedzilismy czesciowo na czytaniu ksiazek, ktorych zawsze jest duzy wybor w statkowej bibliotece
A poniewaz tym razem mielismy kabine z oknem, wiec od czasu do czasu rzucalismy przez nie wzrokiem, czy nie ma czegos ciekawego na horyzoncie
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 34 odwiedzający (39 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|