alek-ewa2
  Mauritius - Island of Mauritius
 


Mauritius



Po drugiej stronie Oceanu Indyjskiego, niedaleko od wybrzezy Afryki, czekal na nas chyba najbardziej egzotyczny dla nas kraj, Mauritius, skladajacy sie z dwoch wysp, z ktorych ta wieksza nosi ta sama nazwe i ma niewiele ponad 2 tys, metrow kwadratowych powierzchni


                Island of Mauritius

Byla ona niezamieszkala, kiedy na poczatku XVI-go wieku Portugalczycy zalozyli tam swoja base, ale dopiero w polowie nastepnego wieku,  po przybyciu Holendrow, powstaly tam pierwsze stale osiedla

  

  Pniewaz jednak kolonia nie byla zbyt wielkim sukcesem, wiec ja opuscili, a po ich odejsciu, wyspa zainteresowali sie Francuzi, ktorzy panowali tam od 1715 do 1810 roku, kiedy to odebrali ja od nich Anglicy, od ktorych Mauritius oswobodzil sie dopiero w 1968 roku, kiedy to uzyskal swoja niepodleglosc



Dzikie oblicze tej wulkanicznej wyspy, pelnej groznie wygladajacych gor i pagorkow, lagodzil obraz przycupnietego u ich stop duzego miasta, do ktorego sie powoli zblizalismy



Troche z boku od nowoczesnego centrum Port Louis bedacego stolica kraju i w pieknej scenerii rozlozyly sie dalsze osiedla



Caly ten widok przycmilo nam jednak na chwile wschodzace slonce, ktore powoli wylanialo sie spoza zielonych pagorkow



Wkrotce tez oswietlilo caly horyzont, a w jego blasku wszystko wygladalo tak uroczo, ze postanowilismy zjesc sniadanie na pokladzie



Aby jak najdluzej nacieszyc swoje oczy ta wspaniala sceneria



Po zejsciu na brzeg czekala nas jeszcze jedna niespodzianka w postaci tanczacych lokalnych dziewczyn przebranych w malownicze i egzotyczne stroje



Nie zabawilismy jednak przy nich zbyt dlugo, poniewaz chcielismy zobaczyc troche wyspy, a na parkingu czekaly juz taksowki i prywatne samochody, z ktorych jeden udalo sie nam od razu wynajac



Jak to jednak bywa w takich ukladach, pierwszym miejscem gdzie zostalismy zawiezieni, byl sklep z lokalnymi wyrobami o tematyce morskiej



Jego asortyment byl jednak dla nas tak niezwykly, ze chetnie spedzilismy tam jakis czas



Z ciekawoscie przygladajac sie misternie wykonanym zaglowcom, bedacymi czesto wiernymi kopiami znanych z historii statkow



Oprocz tych starych znalezlismy tez i te z najnowszych czasow



A oprocz tych najwiekszych moglismy podziwiac i te troche mniejsze jednostki plywajace



Po naszym krotkim pobycie w sklepie ruszylismy w dalsza podroz, ktora miala nas zaprowadzic az do parku narodowego zwanego Przelomem Czarnej Rzeki



Najpierw jednak zatrzymalismy sie przy troche innej tamtejszej atrakcji, jaka byl krater uspionego od wielu tysiecy lat wulkanu Trou aux Cerfs



Lezy on na wysokosci 650 metrow npm., ma miedzy 300 a 350 metrow srednicy i 80 metrow glebokosci



A spi on juz tak dlugo, ze krater porosniety jest soczysta tropikalna roslinnoscia



I ciezko go porownac do innych znanych nam wulkanow



Z jego krawedzi mozna podziwiac przepiekna panorame calej okolicy



Gdzies tam w dole widac miasto Curepipe, ktore rozlozylo sie dookola



A na horyzoncie dominuja wysokie gory o bardzo ciekawych i mistycznych ksztaltach



Jadac dalej zatrzymalismy sie na chwilke przy pobliskim jeziorze



Ale naszym celem bylo inne, duzo mniejsze jeziorko, ktore wypelnialo krater kolejnego, ale juz wygaslego wulkanu, zwane Ganga Talao (Grand Bassin)



Na jego brzegu umiescilo sie kilka hinduskich swiatyn poswieconych hinduskim bogom takim jak Shiva, Hanuman, Ganesh i Surya czy tez Bogini Ganga



Wnetrza swiatyn sa oczywiscie bardzo kolorowe



I zawieraja wykwintnie wystrojone postacie bogow, ktorym sa poswiecone



Na zewnatrz ustawionych jest rowniez wiele postaci reprezentujacych boskie osoby i stojacych na postumentach zanurzonych w wodzie



Z ktorych najbardziej chartakterystyczny jest Bog Ganesh z glowa slonia



Bardzo ciekawie wyglada rowniez pomnik Surya - boga slonca, ktorego powoz zaprzezony jest w siedem rumakow



Ten niesamowity kompleks najlepiej widoczny jest z tarasow malego budyneczku stojacym na podwyzszonym brzegu



Natomiast caly teren przed swiatynia zalewany jest ciagle woda, ktora zreszta podobno jest swieta



Jak bowiem glosi legenda, Bog Shiva podrozujac ze swoja zona po najpiekniejszych miejscach na swiecie, zawital tez na Mauritius, a tam rozlalo mu sie czesc wody ze swietej rzeki Ganges, ktora akurat trzymal na glowie, aby uchronic ludzkosc od powodzi



Tak czy inaczej jeziorko jest naprawde urocze i przy okazji pelne jest zycia, a male rybki wyplywaja az na zalewane woda tarasy



Z czego zreszta najbardziej zadowolony jest kot, ktorego one bardzo intryguja i bardzo lubi je lowic



Po przeciwnej stronie jeziora widoczne sa kolejne swiatynie, a takze jakas ogromna postac gorujaca nad calym tym terenem



Jak sie pozniej dowiedzielismy byl to pomnik boga Shiva wznoszacy sie na 33 metry w gore i bedacy najwyzszym pomnikiem na wyspie



Nazywa sie on Mangal Mahadev i usytuowany jest przy glownym wejsciu do Ganga Talao i w tym miejscu odbywaja sie coroczne uroczystosci ku czci wlasnie tego boga zwane Maha Shivaratri



  Przybywa tu wtedy tysiace hinduskich pielgrzymow stanowiacych prawie 50% populacji wyspy,  dla ktorych jak widac, zostawiono sporo miejsca



Po naszym bardzo ciekawym przystanku w tym najswietszym miejscu w kraju, ruszylismy na dalsze spotkanie z natura, tym razem juz nie zaklocona ludzka cywilizacja



I wkrotce dotarlismy do Parku Narodowego zwanego Black River Gorges National Park



Gdzie oprocz obecnosci zwariowanych turystow, natura pozostawiona byla sama sobie



A przed naszymi oczami otwieraly sie widoki na dziewicze tereny nieprzebytej dzungli, wsrod ktorej nawet nie bylismy w stanie wypatrzec plynacej rzeki



Co chwila udawalo sie nam jednak zauwazyc spadajace w dol male strumyki



Ktore miejscami tworzyly wysokie wodospady



Spadajace w dol z wielkim impetem do tej niewidocznej dla nas rzeki



Inna atrakcja tego terenu okazal sie maly Chamarel Park, ktorego glowna atrakcja byla tzw Seven Coloured Earth czyli formacja skalna majaca siedem kolorow



Stanowily ja piaszczyste wydmy skladajace sie ze skompresowanego piasku, ktory powstal z wulkanicznego bazaltu



Podczas tysiacleci czesc skal zerodowala, a pozostale mineraly jak zelazo i aluminium sa odpowiedzialne za podstawowe zabarwienie



Natomiast rozne ich odcienie powstaly podobno dzieki roznej temperaturze chlodzenia wulkanicznej lawy, z ktorej stworzyly sie te skaly



Z kolei przez wyjalowienie ziemi, pozbawiona ona zostala wszelkich skladnikow odzywczych, wiec nigdy na tym miejscu nic nie wyroslo



I stanowi ono rzeczywiscie niesamowity obrazek



W parku Chamarel znalezlismy jeszcze jedna wielka atrakcja, ktora sa stu letnie gigantyczne zolwie



Ktore podobna pozwalaja sie nawet glaskac, ale najbardziej lubia jak sie je karmi pyszna soczysta trawa



Po opuszczeniu tego niesamowitego miejsca, przystanelismy jeszcze na punkcie widokowym



Skad rozciagala sie szeroka panorama wyspy, siegajaca az po morskie wybrzeze



Potem zas wrocilismy juz do Port Louis, ale nasz kierowca podwiozl nas jeszcze do Fortu Adelaide wznoszacego na wzgorzu sie nad miastem



Na ktorego teren udalo sie nam wejsc na kilka minut przed zamknieciem



Od razu wiec wdrapalismy sie na jego mury, aby zobaczyc widok na okolice



A przede wszystkim na miasto lezace u jego stop



Widac tez bylo nasz statek przycumowany w porcie



Najladniej jednak wygladal krajobraz ciagnacy sie w strone gor



Po tej stronie ustawione tez bylo stare dzialo broniace dostepu do fortu



Po skonczonym zwiedzaniu postanowilismy juz sami przejsc sie spacerkirm do portu



Musielismy sie wiec przeprawic przez zatloczone uliczki starej czesci miasta



A gdy w koncu dotarlismy do nadbrzeza, ktore pelne bylo stylowych budowli



Nagle zrobilo sie duzo przestrzenniej i bardziej elegancko



I ujrzelismy nowoczesne oblicze stolicy tego egzotycznego kraju



Nie zabraklo w niej pieknych i bardzo orginalnie zadaszonych deptakow dla pieszych



A jeden z nich zaprowadzil nas pod elegancki hotel polozony na brzegu zatoki



Tuz obok niego przycupnal maly budynek muzeum poswieconego histori i sztuce Mauritius, zwany Blue Penny Museum


       
Nazwa ta pochodzi od znajdujacych sie w muzealnych zbiorach dwoch najrzadziej spotykanych znaczkow na swiecie, wydanych w 1847 roku przez Brytyjska Kolonie Mauritius



Idac jeszcze dalej dotarlismy do niewielkiej zatoki malownico wrzynajacej sie w lad



Przy koncu ktorej znajdowalo sie ujscie malej rzeczki



Dalsza nasza droga wiodla przy miejscowym kasynie



I wzdluz kolejnego bardzo eleganckiego i schludnego deptaka



Az dotarlismy do jakiegos parku



Wypelnionego kamiennymi postaciami unikalnych dla wyspy ptakow Dodo, ktore niestety zostaly juz dawno wytrzebione



Tak samo zreszta jak zniknal juz urzad gubernatora, przed ktorego dawna rezydencja rowniez zatrzymalismy sie na chwilke



Natomiast do dnia dzisiejszego dziala i zachwyca elegancki teatr zalozony w 1822 roku przez Anglikow, zaraz na poczatku ich panowania na wyspie



Z podobnego okresu pochodzi stara katedra pod wezwaniem Sw. Ludwika (St. Louis Cathedral)



Ktora zbudowana zostala tez na poczatku XIX-go wieku i nalezy do najstarszych kosciolow na Mauritius



Troche mlodszy choc ciagle XIX-to wieczny jest lokalny meczet Jummah Mosque, ktory rozbudowywal sie w miare wzrostu populacji islamskiej



No i na koniec naszej wedrowki po miescie znowu znalezlismy sie w jego najladniejszej, nadmorskiej czesci



Nawet ladniej wygladajacej w blasku chylacego sie do zachodu slonca niz w srodku dnia



Rownie pieknie oswietlone bylo biuro wymiany pieniedzy, ale niestety bylo zamkniete, wiec musielismy bardzo ograniczyc swoje wydatki



Najwazniejsze jednak, ze wystarczylo na lody w Mc. Donaldzie



No a potem na piwo w malej knajpce z ogrodkiem



Gdzie postanowilismy spedzic ostanie chwile konczacego sie dnia



Mielismy przy okazji mozliwosc podziwiania kolejnego spektakularnego zachodu



Choc stare dziala nie grzmialy z tej okazji tak jak to bylo w Santiago de Cuba



Za to rozblysly swiatla wokol zatoki i nawet nasz statek wygladal jak choinka



Ruszylismy wiec jeszcze raz uliczkami nadmorskiej dzielnicy



Ktora jeszcze piekniej wygladala nocna pora



I lsnila swiatlami we wszyskich kolorach teczy



W koncu jednak z zalem, ale musielismy pozegnac sie z tym uroczym miejscem



Bo niestety trzeba bylo zostawic je za soba i ruszyc w dalsza droge



Zrobilo sie dosyc pozno i statek tez juz swiecil pustka



Wiec i my podazylismy do swojej kabiny, bo za kilka godzin mielismy sie zameldowac na kolejnej wyspie polozonej tuz obok i czekal nas kolejny wypelniony zwiedzaniem dzien

 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 49 odwiedzający (83 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja