Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Finlandia

W Helsinkach zaczynala sie nasza druga wycieczka, ktora prowadzila przez cala Finlandie az do Polnocnego Przyladka, a potem przez Norwegie az do Oslo

Nastepne kilka dni spedzilismy w Finlandii i tam tez po raz pierwszy przekroczylismy kolo podbiegunowe

Najpierw jednak zatrzymalismy sie na nocleg w malym miasteczku polozonym nad ogromnymi rozlewiskami wodnymi jeszcze w poludniowej czesci kraju

A to pierwsze spojrzenie na otaczajace nas jeziora

Poprzecinane od czasu do czasu mostami laczacymi przeciwne brzegi

Samo miasto Kuopio jest uroczo polozone na polwyspie otoczonym przez jezioro Kallavesi

A nasz hotel znajdowal sie w poblizu pieknego parku, wiec zaraz po zakwaterowaniu sie ruszylismy na przeglad okolicy

Od razu tez rzucil nam sie w oczy kamienny kosciol zbudowany w neoklasycznym stylu bedacy luteranska katedra

Spod ktorego roztaczal sie piekny widok na otaczajace go ogrody

Tuz przy parku znajdowal sie rowniez inny bardzo ciekawy budynek, bedacy siedziba muzeum historii kultury finskiej

Poniewaz jednak ze wzgledu na pozna pore wszystko bylo juz zamkniete, wiec ruszylismy dalej ulicami miasta

Docierajac na szeroki, ale juz opustoszaly plac nad brzegiem jeziora

Ktorego ozdoba byl stary budynek mieszczacy teraz restauracje

A tuz nad woda usadowila sie jakas budka, gdzie sprzedawano najprawdopodobniej wycieczki wodne po jeziorze

Niestety jednak mimo ze bylo jeszcze zupelnie widno, zegar wskazywal godzine 22:00-ga i bylo juz troche za pozno na te przyjemnosci

Wiec jedynie z brzegu moglismy napoic sie ta piekna sceneria

Nastepnego dnia juz skoro swit opuscilismy nasz hotel i ruszylismy dalej

Zatrzymujac sie tylko po drodze gdzies na lonie natury, w malej miejscowosci Piippola

Ktorej glowna ozdoba byl piekny kosciol

A oprocz tego, spodobalo nam sie rowniez uzycie nowoczesnej technologii do zupelnie zautomatyzowanego koszenia trawy

Kolejnym przystankiem mialo byc uniwersyteckie miasto Oulu lezace po zachodniej czesci kraju, nad Baltykiem

Jest to najwieksze miasto polnocnej Finlandi liczace prawie 200 tys. mieszkancow

My mielismy tam przerwe na posilek obiadowy, ale najpierw zwawo ruszylismy na wizje lokalna

A idac wzdluz glownego miejskiego deptaka

Dotarlismy do zielonego parku z przeplywajaca przez niego rzeczke

Potem trafilismy pod piekny budynek ratusza pochodzacy z konca XIX-go wieku a zbudowany w neo-renesansowym stylu

Kolejna wyrozniajaca sie budowla byla luteranska katedra, ktorej strzelista wieza widoczna byla z daleka

Orginalnie kosciol pochodzi z konca XVIII-go wieku, ale jego drewniane czesci zniszczone zostaly w pozarze miasta w 1822 roku a zrestaurowane 10 lat pozniej

Poniewaz kosciol byl otwarty, wiec udalo sie nam wejsc do jego wnetrza

Bardzo zreszta skromnego, jak to bywa w kosciolach luteranskich

A jego najwieksza ozdoba byly wspaniale organy

Podczas naszego dalszego spaceru przechodzilismy obok wielu ciekawych budynkow

Charakterystycznych dla budownictwa finskiego

Az w koncu dotarlismy do glownego rynku, na ktorego centralnym miejscu usadowil sie pomnik policjanta zwanego po finsku Toripolliisi

Postawiony tam ku czci wszystkich policjantow patrolujacych kiedys ten glowny plac miasta

Inna atrakcja rynku byla zabytkowa hala targowa zbudowana na poczatku XX-go stulecia

Gdzie po naszej gonitwie po miescie, moglismy wreszcie tez cos zjesc

Po naszym parogodzinnym postoju w Oulu podazylismy dalej w strone najbardziej na polnoc wysunietej krainy Finlandii zwanej Lapland czyli po naszemu Laponia

A naszym celem bylo miasteczko Rovaniemi polozone tuz przy kole podbiegunowym

Do hotelu dotarlismy juz wieczorem

Ale poniewaz o tej porze roku dni tam sa bardzo dlugie, wiec wyszlismy jeszcze na zewnatrz, odwiedzajac przy okazji pobliskie centrum handlowe, na szczescie jeszcze otwarte

Potem ruszylismy wzdluz glownego deptaka prowadzacego w strone rzeki

Mijajac po drodze zarowno restauracje w orientalnym stylu

Jak i te pochodzace z zachodniej kultury

Az w koncu dotarlismy do najbardziej widowiskowej czesci miasta

Potem juz wrocilismy do hotelu, zeby wypoczac przed nastepnym dniem

Kolejnego poranka, nasze zwiedzanie zaczelismy od wizyty w lokalnym kosciele zbudowanym w latach 50-tych XX-go wieku na miejscu XVIII-to wiecznego kosciola zniszczonego przez Niemcow podczas II wojny swiatowej

Ktorego wnetrze zdominowane jest wspanialym malunkiem za oltarzem, siegajacym 14 metrow wysokosci i zwanym Zrodlem Zycia

Rowniez sciany ozdobione byly freskami z tradycyjnymi scenami

A piekne organy wygladaly nie mniej malowniczo i skladaly sie z 4 tys.piszczalek

Tuz przy kosciele znalezlismy pomnik poswiecony bohaterom wojennym

605-u zolnierzom z okolic Rovaniemi, ktorzy polegli podczas II wojny swiatowej

A ich groby znajduja sie na cmentarzu obok

Po krotkim postoju przy kosciele i cmentarzu, zatrzymalismy sie tez na chwilke przy pobliskim osrodku narciarskim

Gdzie moglismy podziwiac 3 skocznie narciarskie

Potem podjechalismy nad rzeke, gdzie czekaly na nas tradycyjne lodzie, ktorymi mielismy odbyc dalsza czesc wycieczki

Dostalismy pielne ubranka przeciw deszczowi i odblaskowe kamizeliki ratunkowe

A przy takiej wypornosci zadna wywrotka nie byla dla nas straszna

Po krotkiej przejazdzce po rzece, dobilismy do brzegu

Ktory okazal sie podmoklymi bagnami

Trzeba bylo wiec balansowac po drewnianej kladce, a czuwal nad nami lokalny przewodnik a zarazem hodowca reniferow

Wkrotce tez dotarlismy do miejsca gdzie podobno przebiegalo kolo podbiegunowe

Narazie jednak nie ono bylo najwazniejsze, tylko zapoznanie sie z tradycyjnym zyciem Laponczykow

Zostalismy zaproszeni do typowego drewnianego namiotu

Na ktorego srodku plonal ogien umozliwiajacy przetrwanie w tych zimnych okolicach

Po chwili stalismy sie zarowno swiadkami jak i uczestnikami ceremoni przyjecia nas w grono tubylcow

Po ktorej pozostaly nam widoczne slady

Potem juz spokojnie moglismy przejsc sie po zagrodce z reniferami

Choc niektore z nich podejrzliwie sie nam przygladaly

Byly tez zawody rzucania lassem

I kazdy mogl dosiac to co upolowal

Moglismy rowniez upamietnic sie nie tylko z reniferami, ale tez z tamtejszymi mieszkancami ubranymi w tradycyjne stroje

A to juz oficjalne zdjecie za ktore trzeba bylo zaplacic

Na koniec naszego pobytu na farmie obeszlismy cala okolice, przygladajac sie dawnym typowym pomieszczeniom i budynkom

Jak na przyklad tej spizarni nalezacej do zabudowan gospodarczych

Niektore domki wygladaly jak zdjete z obrazka

Ale wszystkie byly bardzo male, dzieki czemu latwo je bylo ogrzac, a grzac tam chyba trzeba na okraglo caly rok

To juz troche nowoczesniej wygladajaca chatka, w ktorej lokalna herbatka zakonczylismy nasza wycieczke

Po powrocie do Rovaniemi wybralismy sie jeszcze na spacer do tzw Arktikum czyli muzeum naukowego stanowiacego rowniez centrum arktyczne

Jego czesc wystawowa znajduje sie pod ziemia, a najbardziej widocznym elementem muzeum jest szklany korytarz przedzielony szeroka droga

A jego dluzsza czesc znajduje sie po drugiej stronie jezdni

Troche podobne w stylu okazalo sie rowniez centrum handlowe obok naszego hotelu

Po kolacji i krotkim odpoczynku, tak jak poprzedniego dnia wybralismy sie na wieczorny spacer

Bylo juz po jedenastej w nocy, wiec rozswietlily sie neony, choc slonce ciagle jeszcze urzedowalo gdzies na horyzoncie

I wcale nie wygladalo, zeby mu sie spieszylo do zachodu

Po krotkiej wedrowce dotarlismy nad rzeke w jego poszukiwaniu

Okazalo sie jednak, ze potrzebny nam jest troche wyzszy punkt widokowy

Wkrotce wiec znalezlismy sie na moscie, z ktorego moglismy obserwowac ostatnie chwile konczacego sie dnia

Mielismy przy okazji troche szczescia, bo znalazla sie jakas przyjazna, choc bardzo zmarznieta dusza, ktora zrobila nam wspolne zdjecie

Po chwili slonce zniklo za horyzontem zostawiajac za soba kolorowe luny na niebie

Patrzac w druga strone, wcale jednak nie wygladalo, zeby sie choc troche sciemnilo

Poniewaz jednak solidnie zmarznelismy, wiec wkrotce popedzilismy z powrotem do hotelu

A tam wspielismy sie na jego gorne pietro i bylismy swiadkami, gdy slonce po krotkiej nieobecnosci, wracalo juz na sklepienie niebieskie

Kolejny dzien zapowiadal sie rownie interesujaco, gdyz mielismy oficjalnie przekroczyc kolo podbiegunowe

W tym celu udalismy sie do oddalonej o niecale 10 km wioski rezydujacego tam Swietego Mikolaja

Gdzie jego linia byla wyraznie zaznaczona i podpisana

Ze szczegolowym zaznaczeniem szerokosci geograficznej

Rozdzielila ona nas na chwile, ale trzymalismy sie mocno, zeby ktoregos z nas nie znioslo na daleka polnoc

A tak poza tym to wszystko po obu stronach kola wygladalo podobnie

Aby jeszcze bardziej uatrakcyjnic sobie pobyt w tym niezwyklym miejscu postanowilismy zlozyc wizyte Swietemu Mikolajowi, ktory byl bardzo swiatowym facetem i nawet umial pare slow po polsku

Oczywiscie po naszym krotkim spotkaniu dostalismy, a raczej wykupilismy sobie dyplom z pamiatkowym zdjeciem na wiecznej rzeczy pamiatke

No a potem ruszylismy na pamiatkowe sklepy

W ktorych na stale panowal swiateczny nastrioj

Sanie staly juz naladowane prezentami

A skrzynki pocztowe czekaly na swiateczna poczte prosto od Swietego Mikolaja

W koncu jednak musielismy pozegnac sie z ta jedyna w swoim rodzaju wioska

Gdzie rzeczywiscie wszystko wygladalo jak z bajki

I wkrotce wrocilismy do rzeczywistosci, a wlasciwie jej przeszlosci, gdyz nastepnym punktem naszego programu byla wizyta w muzeum zwiazanego warunkami zycia poszukiwaczy zlota odkrytego w tym terenie

Najpierw jednak po drodze odwiedzilismy jakis stary kosciolek bardzo surowo wygladajacy z zewnatrz

Wykonczony calkowicie w drewnie, co w srodku dawalo mu bardzo przytulny wyglad

A po dalszych kilku godzinach jazdy dotarlismy na miejsce, gdzie w 1934 roku znaleziono zloto, a od 70-tych lat miejsce to sluzu jako atrakcja turystyczna

Muzeum przedstawia okres goraczki zlota w tym rejonie, a wsrod eksponatow znajdyja sie korytarze kopalniane

Oraz pokazane sa warunki w jakich mieszkali poszukiwacze zlota

Ktorych chaty z zewnatrz wcale nie wygladaly duzo przestrzenniej

A w tym szalasie to trudno sobie wyobrazic, zeby ktos mieszkal

No ale caly dobytek czesto miescil sie na jednych saniach

Do wioski Tankavaara zbudowano rowniez kolej zelazna

A wszystko dzieki swiecacemu metalowi, ktory w dawnych czasach mozna bylo nawet wyplukac z plynacego strumienia

Na koniec naszego obfitego w atrakcje dnia dotarlismy do malej miejscowosci Saariselka, polozonej juz kilkaset kilometrow za kolem podbiegunowym

Tam mielismy zamowiony nocleg

I niestey padal dosc obfity deszcz, wiec musielismy zrezygnowac ze zwiedzania okolicy

Spedzajac wieczor w hotelu, ktorego wewnetrzne korytarze nadawaly mu magiczny wyglad

Nie dorownywal on jednak magicznemu widokowi jaki zobaczylismy nad ranem z okna naszego pokoju

Kiedy to w dniu 20 czerwca z nieba posypaly sie przepiekne platki sniegu

Pokrywajac swoja biela zielona trawe

Niestety jednak byl to tylko krotki moment i wkrotce po sniegu nie zostalo ani sladu

W poblizu naszego hotelu znalezlismy za to bardzo uroczy domek

Bedacy podobno biurem Swietego Mikolaja, ktorego jednak nie bylo jeszcze w pracy,bo pewnie zasiedzial sie w swojej wiosce

Nie moglismy jednak na niego dluzej czekac, bo trzeba bylo zbierac sie do dalszej drogi

Ktora prowadzila jeszcze dalej na polnoc i wkrotce, ciagle w swiatecznym nastroju, mielismy juz opuscic goscinna Finlandie
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 42 odwiedzający (144 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|