Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Norwegia

Geiranger to mala wioska bedaca jednym z najbardziej oslawionych miejsc w Norwegii i wlasnie tam skierowalismy nastepne swoje kroki

A jej najwieksza atrakcja jest przepiekne polozenie nad fiordem o tej samej nazwie

Aby sie jednak tam dostac musielismy zjechac z gor bardzo pozakrecana droga zwana Droga Orlow, na poczatku ktorej znajduje sie punkt widokowy Ornesvingen

Stamtad mielismy okazje po raz pierwszy rzucic okiem na ten wspanialy i objety lista UNESCO fiord, ktory dzieki glebokosci 250 metrow jest czesto odwiedzany przez nawet dosc duze statki wycieczkowe

A na samym jego koniuszku usadowila sie mala miescina otoczona wysokimi gorami siegajacymi 1700 metrow npm

Patrzac zas w druga strone, fiord skrecal ostro w lewo i ginal gdzies miedzy gorami, a jego tafla skrzyla sie od promieni popoludniowego slonca

W miejscu gdzie znajdowal sie punkt widokowy, spadal niewielki wodospad

Ktorego woda, po pokonaniu bariery z platformy obserwacyjnej, pedzila dalej pionowo w dol

Po naszym karkolomnym zjezdzie szczesliwie dotarlismy do naszego hotelu

Ktory byl najwyzszym i chyba najnowoczesniejszym budynkiem w miasteczku

Wkrotce tez wybralismy sie spacer , aby zbadac jego piekne otoczenie

Zatrzymujac sie w malym porcie bardzo malowniczo wygladajacym w tej pieknej scenerii

Na swojej drodze napotkalismy bardzo przyjaznie wygladajacego trola, ktory wzial nas w swoje objecia

A idac dalej wzdluz pieknie zagospodarowanego wybrzeza

Dotarlismy do szeroko otwartej paszczy czekajacego na zaladunek promu

No a potem juz wzdluz waskich uliczek wrocilismy do hotelu

I ostatnie chwile wieczoru spedzilismy na jego tarasie napajajac sie pieknymi widokami jakie sie z niego roztaczaly

Nastepnego ranka mielismy w planie wycieczke statkiem po 15-to kilometrowym fiordzie Geirangerfjorden, ktora zawiodla nas az do jego polaczenia z innym fiordem, ktory poprzedniego dnia podziwialismy z brzegu jako jedna z odnog Storfjorden

Po chwili zeglugi zostawilismy za soba przepieknie polozony Geiranger

I wkrotce dotarlismy do znanego juz nam miejsca gdzie wila sie Droga Orlow

Ktora ostrymi zakretami schodzila w dol z wysokosci 620 metrow

Po pierwszym zakrecie i mniej wiecej w polowie dlugosci fiordu, ukazala sie nam pionowa skala

Slynna z tego, ze znajduje sie na niej 7 wodospadow zwanych Siedem Siostr

Ktore wedlug legendy tancza beztrosko po gorach, a najwyzsza z nich siega 250 metrow

Natomiast naprzeciwko ulokowal sie flirtujacy z nimi i probujacy sie oswiadczyc pojedynczy wodospad, po norwesku zwany Friaren, o wysokosci 440 metrow z czego widoczne jest tylko dolne 125

Po pokonaniu nastepnego zakretu ukazala sie nam koncowka Geirangerfjorden

Ktory zamkniety byl wysokimi gorami o osniezonych wierzcholkach

Wkrotce tez dotarlismy do skrzyzowania drog, gdzie po prawej stronie, wody Sunnylvsfjorden plynely do polaczenia sie z Storfjorden

A patrzac w druga strone, Sunnylvsfjorden juz sie konczyl, a na jego brzegu usadowilo sie male miasteczko Hellesylt

Z tego tez miejsca zaczelismy powrotna droge

A nasz statek pedzil jak kon do stajni zostawiajac tylko za soba spieniony kilwater

Wkrotce wiec z tylu zostala skala z siedmioma siotrami

A my pokonalismy juz ostatni zakret

Zatrzymujac sie tylko na chwilke przy jakims kolejnym wodospadzie, gdzie wysadzilismy jakich zapalonych turystow z kajakami

No a potem popedzilismy juz cala para do portu

Gdzie tez sie wkrotce znalezlismy, a poniewaz w Geiranger mielismy do dyspozycji caly dzien, wiec postanowilismy zrobic sobie rowniez piesza wycieczke

Wybralismy chyba najbardziej widowiskowa trase, prowadzaca w gore rzeki, a potem wsod lasow i hal az na punkt widokowy ulokowany na wysokich skalach, Westerasfjellet

Najpierw jednak podeszlismy na pobliskie pole namiotowe, skad podziwialismy wspanialy widok na przeciwna strone fiordu

Potem podazylismy w gore rzeki

Ktorej spienione wody rozbijaly sie o skaly

I ktora z wielkim impetem spadala w dol, tworza moze niezbyt wysoki, ale bardzo bystry wodospad

Bardzo strome byly za to schody wiodace wzdloz niego na gore

Na szczescie mozna bylo sie co chwile zatrzymac na platformach widokowych, a trzeba przyznac, ze bylo co podziwiac

I to nie tylko spadajaca wode, ale i wspaniala panorame fiordu

Niektore platformy zbudowane byly w dosc ryzykowny sposob

Ale zeby podziwiac najwspanialsze widoki trzeba czasami podjac pewne ryzyko

Dalsza nasza droga jeszcze przez chwile wiodla pomostami nad rwaca rzeka

Az w koncu znalezlismy sie na twardej ziemi i znalezlismy miejsce gdzie jeszce raz moglismy rzucic okiem na wodna tafle fiordu

Potem zaglebilismy sie w niewielki las

Aby nastepnie wydostac sie na ogromne hale pokrywajace cale zbocza gorskie

Ktorych wiosenna zielen az razila w oczy

Nasza droga piela sie ciagle pod gore

I gdzies tam daleko na dole zostawilismy Geiranger, a naszymi towarzyszami wedrowki byly jedynie pasace sie zwierzeta

Ktorymi o dziwo nie byly wcale owce, tylko bardzo egzotycznie wygladajace w tym terenie lamy

I jeszcze jeden rzut oka na droge wijaca sie ponizej z jednej strony

A patrzac w druga, ukazala sie nam wreszcie koncowka fiordu

Idac dalej trafilismy na male rozdroze, a kierunkowskaz kierowal nas w dwa nieznane nam miejsca, jako ze nie mielismy ze soba mapy

Na szczescie przy pomocy jakich innych wedrownikow udalo sie nam dotrzec do punktu widokowego, do ktorego zmierzalismy

A widok stamtad byl rzeczywiscie zapierajacy w piersiach dech

U naszych stop, kilkaset metrow w dol, rozlewaly sie lustrzane wody fiordu z odbijajacymi sie w nich chmurami i gorskimi szczytami

Widac rowniez bylo nasze male miasteczko rozlozone na jego brzegu

Calosc stanowila tak piekny obrazek, ze nie odmowilismy sobie robienia zdjec ze wszystkich stron

Udalo sie nam nawet uchwycic Droge Orlow wrzynajaca sie w strome zbocze

Natomiast po przeciwnej stronie, niewielka drozka biegnaca wzdluz brzegu, konczyla sie nie dochodzac do pierwszego zakretu

A to jeszcze jedno, troche romantyczne ujecie tego przepieknego miejsca

Z ktorym bardzo ciezko bylo sie nam pozegnac

Chcac nie chcac musielismy go jednak opuscic i ruszyc w powrotna droge

Trzeba bylo podejsc troche w gore

Az do starego szalasu, sprzed ktorego widoku tez mozna bylo pozazdroscic

Dalej bylo juz bardziej plasko, co jednak wcale nie znaczy bezpieczniej, bo jak droge zaszedl nam jakis grozny koziol z calym swoim stadkiem, to mu sie skrzetnie usunelismy

Idac dalej wybralismy tym razem gorna sciezke

I wkrotce dotarlismy do farmy, do ktorej mozna bylo dojechac samochodem, wiec wiekszosc turystow wlasnie stamtad zaczynala swoj spacer do punktu widokowego,

My zatrzymalismy sie tam tylko na krotki wypoczynek

A potem dalej na piechote podazylismy w dol

Najtrudniejsza okazala sie droga powrotna po lesie, gdzie bylo dosyc slisko, wiec zaopatrzylismy sie w odpowiedni ekwipunek ratujacy nam jezeli nie zycie, to przynajmniej zabezpieczajacy przed potencjalnymi siniakami

Dzieki tez tym naszym kijom szczesliwie dotarlismy nad rzeke i dolna hale

Gdzie umiejscowily sie eleganckie domostwa bardzo przypominajace nam raczej austriacki a nie norweski styl budownictwa

Dalsza droga wiodla nas w dol rzeki i obok juz bardziej tradycyjnego budynku

Miejscami podziwiac z niej mozna bylo rozlegle widoki

A miejscami prowadzila ona posrod wyrastajacych na zboczu domkow otoczonych skalami

W swojej wedrowce natrafilismy tez na uroczy kosciolek wyrastajacy na jednym ze wzgorz

W koncu dotarlismy do miejsca, gdzie otworzyla sie szeroka panorama dolnej czesci Geiranger i jego portu

A na koncu drogi ujrzelismy wysoki budynek wyrastajacy z nabrzeza

Ktory okazal sie naszym hotelem, gdzie juz czekala na nas zasluzona kolacja

Po skonczonym posilku wyszlismy na chwile na taras

Gdzie jeszcze raz moglismy nacieszyc sie pieknym widokiem, choc troche zamglonym przez promienie zachodzacego naprzeciwko slonca

Po tej chwili relaksu, jeszcze raz wybralismy sie na ulice Geiranger w poszukiwaniu za pamiatkami

Niestety niespodziewanie zaskoczyl nas maly deszczyk

Wiec wkrotce wrocilismy do hotelu i udalismy sie na zasluzony wypoczynek

Nastepnego dnia ruszalismy juz w dalsza podroz, opuszczajac Geiranger zupelnie inna droga zwana Trollstigen, a popularnie Droga Troli

Ciagnie sie ona na przestrzeni 55 km i jest jedna z najbardziej spektakularnych a zarazem najniebezpieczniejszych drog w Norwegii, majac miejscami 9% spadku i 11 -360 stopniowych zakretow, no a przy tym jest takze bardzo waska

Zanim jednak zaglebilismy sie w ten jej najbardziej dramatyczny odcinek, zatrzymalismy sie na chwile na punkcie widokowym, aby po raz ostatni spojrzec na ten jeden z najladniejszych zakatkow Norwegii, Europy, a moze nawet i swiata |
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 40 odwiedzający (132 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|