Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Norwegia
Po opuszczeniu Narwiku posuwalismy sie ciagle na poludnie wzdluz najwezszej czesci Norwegii
Wiec przez caly czas towarzyszyly nam widoki na glebokie fiordy
Ktore daleko wcinaly sie w waskie wybrzeze
Az w koncu dotarlismy do miejsca gdzie dalsza jazda byla juz niemozliwa i musielismy skorzystac z promu
Bylo to w malym miasteczku Kjopsvik, w ktorym droga sie po prostu konczyla
Na szczescie nie musielismy dlugo czekac i wkrotce zaladowalismy sie na prom
Ktorym popedzilismy wokol gorzystej wyspy Hulloya do jeszcze mniejszej miejscowosci Drag znajdujacej sie na polwyspie gleboko wcinajacym sie w morze
Tam krajobraz troche sie zmienil i zamiast skalistych gor pojawily sie zielone pagorki
Ciagle jednak typowym elementem otaczajacego nas krajobrazu byly niezmierzone polacie wodne, czy to fiordy, zatoki czy tez jeziora
Obiadowa przerwe zrobilismy sobie w malym zajezdzie malowniczo polozonym przy pieknym wodospadzie
Skad widoczna byla jego gorna czesc
Poniewaz mozna bylo zejsc do jego stop, wiec wkrotce podazylismy na dol
W polowie drogi odkrylismy jakas czesciowo zaslonieta jaskinie ktora tworzyly tunele drazone przez Niemcow w czasie II WS dla budowy tzw. Polar Bhanen czyli Polarnej Linii Kolejowej
A w jej srodku, ku naszemu zdumieniu, znalezlismy stoly i lawy uzywane przez restauracje na gorze
Wszystko przygotowane na jakies specjalne imprezy czy przyjecia
Naprzeciwko zas groty woda spadala na dol z wielkim impetem
Uspakajajac sie dopiero kilka metrow ponizej
A my ruszylismy dalej po specjalnych pomostach
A z kazdym krokiem otwieral sie przed nami dalszy widok, a woda rozlewala sie coraz szerzej
Wkrotce pokonalismy ostatnie schody, tuz przy ktorych wodospad zmienil sie w waska choc bardzo wartko plynaca rzeczke
Ktora wpadala do malowniczo polozonego jeziora, a wlasciwie waskiego fiordu Sorfjord,
Ktory widoczny byl rowniez z wysokiego brzegu
A to juz nasz nastepny przystanek nad kolejnym fiordem
Gdzie pozegnalismy sie na jakis czas z wybrzezem i letnia atmosfera
Na chwile bowiem wkroczylismy w glab ladu, zeby przeskoczyc linie odgradzajaca nas od cieplejszych stron
A byla nia linia kola podbiegunowego, na ktorej wyrosl bardzo ciekawy architektonicznie budynek centrum arktycznego
Oczywiscie poniewaz my dotarlismy tam w lecie, wiec otoczenie nie wygladalo tak niedostepnie
Choc moglismy potaplac sie troche w sniegu, ktorego wielkie plachty lagodzily surowa scenerie
Od razu tez znalezlismy pomnik potwierdzajacy miejsce gdzie sie znajdowalismy
A takze tablice informacyjnie w kilku jezykach
A przed samym budynkiem stal najnowszy i najladniejszy kamien zaznaczajacy przebieg kola podbiegunowego
Natomiast w srodku centrum turystycznego odbylismy spotkanie z niektorymi przestawicielemi tamtejszej fauny, swoim wygladem dostosowanymi do tych arktycznych terenow
Wsrod ktorych nie zabraklo rowniez troche mniej zakamuflowanego, szarego losia
A na zewnatrz znalezlismy jeszcze jakis inny, tym razem drewniany pomnik, z kula ziemska na jego szczycie
Natomiast wokol calego terenu ulozonych zostalo tysiace malych kopcow z kamieni, wsrod ktorych znalezlismy i troche wiekszy
A to jeszcze jeden pozegnalny rzut oka na to jedyne w swoim rodzaju miejsce, ulokowane w parku narodowym Saltfjellet i trzeba bylo ruszac dalej
Po przekroczeniu kola podbiegunowego i wkroczeniu w cieplejsze strony, popedzilismy juz prosto na miejsce naszego noclegu
Ktorym bylo male miasteczko zwane Mo i Rana i jak sie okazalo przedstawione na widokowce budynki to wlasnie nasz hotel
Gdzie szybko sie zakwaterowalismy i jeszcze szybciej ruszylismy na przeszpiegi
Jako ze hotel stal w bardzo ladnym miejscu, nad koncowym brzegiem fiordu Ranfjord, a dodatkowa atrakcja byla kamienna postac zanurzona po kolana w wodzie
Poniewaz pora nie byla jeszcze taka pozna, a kiszki graly nam marsza, wiec w jego rytmie podazylismy w strone centrum miasta
A droga nasza wiodla nas wzdluz bardzo ladnego osiedla domkow jednorodzinnych
Wkrotce jednak trafilismy na jakis glowniejszy plac, przy ktorym znalezlismy centrum sklepowe
Urzadzone w srodku w bardzo ladnym stylu, wprowadzajac lokalne akcenty, a najwazniejsze moglismy tam cos zjesc
Potem ruszylismy na dalsza eksploracje napotykajac po drodze lokalny kosciol i otaczajace go bloki mieszkalne
Choc w najblizszej okolicy nie zabraklo tez domkow tak bardzo charakterystycznych dla tamtejszego budownictwa
A ta bardzo nowoczesnie wygladajaca budowla to najprawdopodobniej jakis urzad panstwowy
Po naszej krotkiej wizji lokalnej postanowilismy powoli wracac do hotelu
Zrobilo sie pozno, wiec ulice calkiem opustoszaly
Natknelismy sie jedynie na male dzieciatka odpoczywajace na laweczce przed sklepem
A dalsza droga zaprowadzila nas pod stacje kolejowa
Skad widoczna byla skocznia narciarska zbudowana na stoku dominujacej nad miastem gory
Potem zaczelo padac, wiec juz szybko popedzilismy do hotelu
Nastepnego ranka wstalismy skoro swit, choc tak naprawde to i tam nocy praktycznie nie bylo
Najwazniejsze jednak, ze przywitalo nas blekitne niebo
Wiec jeszcze raz popedzilismy na spotkanie z 11-to metrowym granitowym posagiem zwanym Havmannen, czyli Czlowiekiem Morza, ktory na zawsze wpatrzony jest w strone fiordu i stal sie symbolem miasta
Ktore rozwinelo sie dzieki pobliskim zlozom rud zelaza, a takze wielkiemu zasobowi w wode sluzaca do produkcji pradu, stajac sie duzym centrum przemyslowym
Po opuszczeniu Mo i Rana zatrzymalismy sie w oddalonym o pare godzin jazdy historycznym skansenie
Gdzie znajdowalo sie tzw Vefsn Museum, ale niestety przybylismy tam za wczesnie i bylo jeszcze zamkniete
Moglismy jedynie przespacerowac sie po calym terenie
Ktorego najciekawszym obiektem byl kosciol Dolstad z pierwszej polowy XVIII-go wieku zbudowany w ksztalcie osmiokata z odchodzacymi od niego czterema ramionami
Zachowane tez byly stare budynki farmerskie
Wszystkie pokryte rosnaca na nich trawa stanowiaca swietna izolacje, pozwalajaca przetrwac srogie nordyckie zimy
Dla nas ciagle byl to bardzo egzotyczny obrazek
Rownie egzotyczne byly tez pojazy jakie uzywano na tych terenach
Po opuszczeniu skansenu podazylismy wzdluz rzeki Vefsna, az dotarlismy do wodospadow
Ulokowala sie przy nich przydrozna restauracja, gdzie zatrzymalismy sie na poranny posilek
Przywital nas bardzo przyjazny trol
My jednak nie spedzilismy tam zbyt wiele czasu, chcac go raczej wykorzystac na ogladanie widokow
Niestety jednak widoki te pozaslaniane byly plotami, wiec postanowilismy zejsc na dol
I wkrotce znalezlismy sie u stop wodospadu, ktory co prawda nie byl zbyt wysoki, ale za to przeplywala tam ogromna ilosc wody
Ktora potem rozlewala sie w troche szersza rzeke, plynaca juz spokojniejszym nurtem wsrod zielonych lasow
Tuz przed poludniem zrobilismy sobie kolejny przystanek
Tym razem nie bylo tam wiele do zwiedzania oprocz kilku wakacyjnych domkow stojacych przy drodze
Trzeba jednak przyznac, ze sceneria tego terenu byla bardzo ladna, wiec miejsce moglo byc odpowiednie na letnie wycieczki
Nasza wycieczka pedzila jednak dalej, w strone cywilizacji i trzeciego co do wielkosci miasta w Norwegii - Trondheim
Za soba zostawilismy wiec juz niezwykle tereny, gdzie co prawda przezylismy biale noce, ale niestety nie udalo sie nam zaobserwowac innego cudu natury w postaci zorz polarnych, ktore najprowdopodobniej wystepuja glownie podczas zimowej pory, a wiec arktycznej nocy
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 109 odwiedzający (118 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|