Maroko
Pierwsze spotkanie z niewielkim miasteczkiem Chefchaouen przezylismy jeszcze tego samego dnia, ktorego opuscilismy Tangier, ale poniewaz zjawilismy sie tam dopiero poznym wieczorem, wiec trudno nam bylo sprawdzic dlaczego zwane jest ono tez Niebieska Perla
Czesciowo obrazowala to widokowka pokazujaca wiele uliczek miasta wymalowanych na niebisko, tak jak to widzielismy juz w Rabacie i Tangierze
A przepiekny wystroj naszego hotelu, ktory rowniez na zewnatrz wygladal niesamowicie i ozdobiony byl bajecznie kolorowa mozaika, zapowiadal, ze nasze oczy czeka wspaniala uczta
Ruszylismy wiec ochoczo w strone centrum mediny, choc tak naprawde to celem naszego spaceru byla daleka wedrowka az do widniejacego w dali bialego budynku
Byl to maly XV wieczny meczet zwany Jemaa Bouzafar Mosque usytuowany na wzgorzu nad miastem, z ktorego podobno rozciagaly sie piekne widoki na Chefchaouen i okolice, a ktory przebudowany zostal przez Hiszpanow w 20 tych latach XX wieku, ale jakos nigdy nie zostal zaakceptowany przez lokalnych mieszkancow i do dzis swieci pustka, stanowiac jedynie atrakcja turystyczna
Poczatkowo droga nasza wiodla wzdluz starych murow dawnej twierdzy, ktora wlasciwie byla najstarsza czescia miasta
Zalozone ono zostalo bowiem w 1471 roku wlasnie jako mala kasba czyli forteca, w celu odpierania inwazji portugalskiej na Maroko
Po krotkim marszu dotarlismy do najstarszej czesci mediny, ktora zbudowana zostala na zboczach wzgorza, wiec chcac nie chcac swoja wedrowke pod gore trzeba bylo zaczac juz w miescie
Ktore rzeczywiscie nie na darmo otrzymalo przydomek Blekitnej Perly, bo wszystkie otaczajace nas budynki, w swojej dolnej czesci wymalowane zostaly na niebieski kolor
Istnieje kilka wersji tlumaczacych to zjawisko, a najpraktyczniejsza z nich jest fakt, ze podobno kolor niebieski odstrasza komary
Ale jego rozne odcienie i przepiekne zdobienia wokol drzwi i okien to juz raczej przyklad wspanialego marokanskiego zdobnictwa
Zreszta nie ograniczajacego sie jedynie do domostw ale widoczne rowniez na wielu obiektach publicznych jak chocby ta slicznie ozdobiona studnia
Inna teoria mowi, ze niebieska barwa symbolizuje niebo, przypominajac o zyciu spirytualnym i jezeli rzeczywiscie istnieje raj to z latwoscia mozna go sobie wyobrazic wlasnie w tym kolorycie
A niesamowita platanina waskich alejek, ktore odchodzily od glownej uliczki dodawala szalonego uroku temu jedynemu w swoim rodzaju miasteczku, czesto okreslanemu jako najladniejsze miasto w Maroko
Po chwili bladzenia po tym raju na ziemi przyszedl czas na ruszenie w strone wzgorza gorujacego nad miastem
Wydostalismy sie wiec poza bramy miejskie i kamiennym mostem przekroczylismy mala rzeczke Fouara otaczajaca miasto z tej strony
Wkrotce tez znalezlismy sie na wybrukowanej sciezce prowadzaca pod gore, z ktorej widoczne byly domy wspinajacego sie po stromym wzgorzu Chefchaouen
W dole natomiast widoczny byl jeden z nowszych hoteli, ktorych jest w tej malej miejscowosci podobno az 200
A patrzac jeszcze nizej widac bylo rzeke, w ktorej nie tylko plukano pomarancze do produkcji orzezwiajacego soku, ale takze moczyli tam nogi znuzeni upalami lokalni mieszkancy
My natomiast wedrowalismy ciagle pod gore i wkrotce ukazala sie nam troche szersza panorama miasta
Ktorego biel i blekit starych domow przepieknie kontrastowal z otaczajaca go zielenia czesciowo porosnietych drzewami wzgorz
A im wyzej szlismy, tym widok stawal sie coraz piekniejszy i coraz bardziej rozlegly
My jednak ciagle wspinalismy sie wyzej i wyzej
Az w koncu po prawie polgodzinnym marszu dotarlismy do koncowych schodow wiodacych do meczetu, ktorego biala sylwetka przepieknie wygladala na tle blekitnego nieba
Po tej naszej ostatniej mozolnej wspinaczce z przyjemnoscia usiedlismy na murku otaczajacym platforme widokowa przed meczetem
A miasto rozpostarlo sie pod nami juz w calej swojej okazalosci i nawet probowalismy wypatrzec znane juz nam miejsca
Wsrod ktorych najlatwiej bylo odroznic brazowa plame starej fortecy, ktora byla rowniez oaza zieleni, jako ze zawierala w sobie zielone ogrody
Jednym slowem rzeczywiscie widoki z tego miejsca byly przepiekne, ale niestety sam meczet byl zamkniety, wiec jedynie moglismy zerknac do niego przez okna
Obeszlismy go rowniez dookola i wlasnie od tylu prezentowl sie on najciekawiej, zwlaszcza ze byla to nasloneczniona strona, czyli slonce bylo w dobrym miejscu do robienia fotografii
Wkrotce potem trzeba bylo zbierac sie do powrotnej drogi, ktora zapowiadala sie na duzo mniej meczacaca, zwlaszcza biorac pod uwage panujacy upal, tyle ze obciazala troche nasze szwankujace kolana
Tak czy inaczej ruszylismy w dol, tym razem podziwiajac po drodze panorame otaczajacych nas gor, w ktorych gdzies tam w oddali widac bylo ledwie rysujaca sie linie drogi wycietej w zboczu , ktora mozna bylo wybrac sie na wycieczke samochodami terenowymi
Po kilkunastominutowym marszu zerknelismy jednak jeszcze raz do tylu i az sie nam wierzyc nie chcialo, ze jeszcze tak niedawno stalismy przed meczetem, ktory teraz wydawal sie strasznie daleki
Z kolei coraz wyrazniej zaczela sie nam rysowac gorna czesc miasta
I wkrotce widoczne byly pojedyncze domy, ktore jak na takie niewielkie miasto byly dosc solidnych rozmiarow
A wiekszosc z nich zawarta byla w poteznych murach, ktore otaczaly cale stare miasto, wspinajac sie z nim wysoko pod gore
Po dalszej chwili znalezlismy sie tuz przed jedna z bram miejskich prowadzaca do wnetrza mediny
Zostawilismy wiec za soba gorujace nad miastem szczyty gorskie i wkroczylismy z powrotem do marokanskiego raju
Raju w ktorym bardzo latwo bylo sie zgubic, bo male alejki odchodzily w rozne strony i kazda prowadzila w zupelnie inne miejsce
Udalo sie nam jednak chyba trafic na te najladniejsze zakatki, spacer ktorymi byl nie tylko szalenie egzotyczny, ale takze i bardzo przyjemny
A dla umeczonych wedrowcow byly tez miejsca gdzie mozna bylo usiasc na laweczce i odpoczac, moze nie w cieniu drzew, ale przynajmniej w poblizu kojacej oczy zieleni
No a potem kolejna dawka waskich uliczek, w ktore nawet sie nie zapuszczalismy, aby nie zginac gdzies w ich labiryncie
Zatrzymywalismy sie jedynie co chwila nie mogac sie nazachwycac uroda tych wszystkich uroczych zakamarkow, ktore spotykalismy podrodze
Przy niektorych wejsciach do domow wystawione byly wielobarwne wyroby do sprzedazy, ktore dodawaly wiecej kolorytu bialo niebieskim scianom
A im blizej do glownych ulic starowki tym bylo bardziej kolorowo, a wszystko po to zeby sciagnac turystow do malych sklepikow
W koncu i my przenieslismy sie z pustych rezydentalnych alejek w bardziej handlowa czesc Chefchaouen
Gdzie przechadzalo sie dziesiatki turystow szukajacych czegos orginalnego do kupienia
Wybor towarow byl wprost ogromny i niektore lokalne wyroby byly dosc sporych rozmiarow, a ich ilosc i kolor az przyciagaly oczy
Ciagle jednak najwspanialsza wizytowka, tego rzeczywiscie przeslicznego miasteczka byl jego przepiekny koloryt i fakt, ze ten typ zabudowy krolowal w calej sredniowiecznej medinie tworzac z niej rzeczywiscie blekitna perle we wnetrzu marokanskiej ziemii
Po naszym spacerze po tej uroczej starowce postanowilismy zerknac takze i w stronej nowszej czesci miasta, ktora wyrosla po jej lewej stronie
Po krotkim spacerze dotarlismy do bardzo eleganckiego placu bedacego centrum handlowym Chefchaouen, a jednym z najladniejszych budynkow byl tam gmach spolki bankowej
Druga czesc placu polozona byla kilka metrow nizej i byl on placem handlowym, na ktorym w dni targowe rozkladaly sie kramy i stragany, a otaczajace go budynki wygladajace raczej na urzedy panstwowe, byly podobno centrami hamdlowymi
Idac dalej trafilismy na ogromne rondo, na srodku ktorego znajdowal sie piekny park, odgrodzony od ruchu ulicznego stylowymi podcieniami
Na koniec zas zawedrowalismy pod centrum sportowe, gdzie nawet ogromny plac przeznaczony na roznego rodzaju rozgrywki pokryty byl mozaikami
Cale zreszta jego otoczenie bylo przepieknie zaprojektowane, a szerokie schody prowadzace na plac mogly rowniez sluzyc za widownie
Od tej strony calosc wykonczona byla pieknymi kolumnadami laczacymi sie z wysokimi altanami, a wszystko otoczone bylo piekna soczysta roslinnoscia
A to juz widok na miejsce skad przyszlismy i tarasy ktorymi spacerowalismy, uwienczajace jakies sportowe zabudowania
Tuz niedaleko znalezlismy rowniez elegancki i strzezony budynek, gdzie urzedowaly prowincjonalne wladze okregu Chefchaouen
A to jeszcze jeden rzut oka na przepiekny skwerek, na ktorego urode skladaly sie nie tylko stylowe budowle otoczone zielenia egzotycznych roslin, ale i otaczajace miasto gory, ktore razem z blekitnym niebem stanowily dla niego przepiekne tlo
W drodze powrotnej zatrzymalismy sie na chwilke przy Meczecie Hassana II, bedacym jednym z wielu islamskich swiatym w miescie
A potem rzucilismy okiem na wielkie rondo bedace jakby oaza zieleni, ale juz z jego zewnetrznej strony
Tuz zas obok trafilismy na piekne malowidla scienne przedstawiajace Chefchaouen w jego typowym bialo-niebieskim kolorycie
Od barwy tej nie odbiegaly zupelnie mury i brama wejsciowa do kolejnego parku, gdzie jednak nie mielismy juz czasu wstapic
Postanowilismy bowiem odwiedzic stara fortece stanowiaca serce mediny, tyle ze od zewnetrznych ogrodow nie bylo do niej wejscia
Trzeba bylo wiec przespacerowac sie na centralny plac zwany The Place de Outa-El Hamman, bedacy miejscem spotkan zarowno turystow jak i lokalnych mieszkancow
Przy placu znajduja sie dwie wielkie atrakcje Chefchaouen jakim jest Wielki Meczet Yama el Kebir, niestety niedostepny dla turystow oraz Kasbah of Chefchaouen, w ktorym obecnie znajduje sie muzeum etnograficzne
Na szczescie twierdza i mieszczace sie w niej muzeum bylo otwarte dla szerokiej publicznosci, wiec wkrotce znalezlismy sie na jego dziedzincu, zamienionym na maly park
Muzeum znajdowalo sie w jednym z budynkow fortecy, ktory sam w sobie byl bardzo fascynujacym obiektem
Zawieralo ono eksponaty dotyczace historii miasta, a takze przyklady lokalnego rekodzielnictwa lacznie z narzedziami uzywanymi do tworzenia tych wyrobow
Natomiast na gornych galeriach znajdowala sie mala wystawa lokalnej sztuki, wiec wkrotce i tam sie wdrapalismy
Po obejsciu wszystkiego dookolo postanowilismy wejsc jeszcze wyzej, az na sam szczyt budowli
Skad mielismy piekny widok na zielone ogrody warowni
Po chwili znowu sie w nich znalezlismy i zaczelismy rozgladac sie dookola za kolejnymi atrakcjami
Wkrotce tez udalo sie nam zauwazyc wejscie do dawnego wiezienia
Gdzie ciagle znajdowaly sie przyczepione do scian lancuchy, ktorymi przykuwani byli wiezniowie
Kolejnym miejscem ktore przyciagnelo nasza uwage byla wysoka wieza gorujaca nad forteca
Poniewaz mozna sie bylo na nia wspiac, wiec skrzetnie skorzystalismy z okazji i podralowalismy do gory
A na szczycie otworzyly sie przed nami jeszcze piekniejsze widoki na miasto i cala okolice, zamknieta ze wszystkich stron wysokimi gorami
Na jednych z tych gorek ulokowany byl ekskluzywny hotel, natomiast drzewo widoczne na srodku okna to ta choinka rosnaca na srodku glownego placu
Z kolei z innej strony i w najblizszej odleglosci rozposcieraly sie dachy Wielkiego Meczetu, z ktorego akurat zaczeto nawolywac na popoludniowe modly
Najpiekniejszym widokiem byla jednak panorama Chefchaouen i jego bialo niebieskie budynki wspinajace sie pod gore po zboczach jednego z otaczajacych miasto wzgorz
Mozna by tak jeszcze dlugo podziwiac te okoliczne uroki, ale mimo ze slonce wciaz swiecilo na niebie, to robilo sie coraz pozniej, wiec trzeba bylo w koncu zejsc na ziemie
Jeszcze tylko wspielismy sie na kolejne schody, prowadzace do nikad
I wkrotce potem znalezlismy sie znowu na glownym placu starej mediny Chefchaouen, na ktory o tej porze dnia sciagalo coraz wiecej ludzi
My jednak juz sie tam nie zatrzymywalismy tylko popedzilismy prosto do naszego hotelu, bardzo zreszta strategicznie ulokowanego na skraju mediny
Jeszcze tylko przeszlismy po drodze wzdluz kolejnego bardzo uroczego placyku zamienionego obecnie na parking
I wkrotce dotarlismy na miejsce, a po chwili odpoczynku w klimatyzowanym wnetrzu ruszylismy na nasza ostatnia wyprawe tego dnia
Trase juz znalismy, poniewaz bylismy tam wczesniej, ale tym razem wybralismy sie pod hiszpanski meczet na zachod slonca, ktore rzucalo juz bardzo dlugie cienie powoli chylac sie w strone widnokregu
Wkrotce tez jego ognista twarz ukryla sie za horyzontem, zostawiajac za soba zlociste luny na niebie
A miasto powoli tracilo swoje kolory, choc z drugiej strony wlasnie o tej porze wieczoru budzilo sie z letargu po upalnym dniu
Nastepnego poranka przyszla chwila odjazdu, wiec cala nasza grupa powoli zbierala sie przed hotelem
Jak zwykle w takich momentach probowalismy jeszcze po raz ostatni uchwycic na zdjeciach urok i atmosfere miejsca ktore opuszczalismy
I do ktorego juz prawdopodobnie nigdy nie wrocimy, bo choc Chefchaouen wprost nas zachwycilo nie tylko swoja przepiekna medina, ale rowniez bardzo elegancka nowsza czescia miasta, to pewnie nasze kolejne wedrowki juz nie poprowadza tamta trasa
Choc w sumie jest tam napewno wiele rzeczy ktorych nie zdolalismy zobaczyc, jak np ta historyczna brama z konca XV wieku usytuowana na wprost naszego hotelu, ktora o dziwo zauwazylismy dopiero tuz przed odjazdem
Na zadne wieksze eksploracje nie moglismy sobie juz jednak pozwolic, bo wkrotce zapakowalismy sie do autubusiku i ruszylismy w dalsza droge, choc przewodnik przygotowal nam mala niespodzianke zatrzymujac sie na punkcie widokowym skad po raz ostatni moglismy popatrzec na Blekitna Perle Maroka, ktora o tej porze dnia dopiero zaczela odslaniac swoje oblicze, powoli wylaniajac sie z cienia
|