Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Papua Nowa Gwinea - Rabaul |
|
|
Papua Nowa Gwinea
Ostatnim zagranicznym portem jaki odwiedzilismy podczas naszej podrozy byl Rabaul w Papui Nowej Gwinei, ktory znajduje sie na najwiekszej wyspie Archipelagu Bismarka, Nowa Brytania
Miasto to lezy w ogromnej kalderze dawnego wulkanu, ktorego upustami sa obecnie dwa bardzo aktywne wulkany, Tavurvur i Vulcan
Rabaul byl kiedys stolica prowincji, ale po wybuchu tych wlasnie wulkanow w 1994 roku, ktory zniszczyl miasto, stolica przeniesiona zostala do pobliskiej miejscowosci Kokopo
Do wyspy doplywalismy wczesnym rankiem, a promienie wschodzcego slonca oswietlaly dopiero gorne partie chmur
Na zarozowionym niebie widniala jeszcze mala sylwetka ksiezyca, kiedy na widnokregu ukazaly sie nam pierwsze szczyty wulkanow
Powoli oplywalismy je dookoloa, poniewaz Rabaul znajduje sie na koncu glebokiej zatoki zwanej Simpson Harbour
Na jej brzegach przywitala nas soczysta roslinnosc tropikalnego lasu
Wkrotce tez ukazaly sie male zabudowania portowe miasta
W oddali zas po prawej stronie ciagle rysowaly sie kontury wulkanow obok ktorych plynelismy
A po lewej stronie wyrosla sylwetka najmlodszego tamtejszego wulkanu nazwanego po prostu Vulcan, ktory utworzyl sie podczas wielkiego wybuchu na poludniowo wschodnim brzegu zatoki w 1878 roku
W porcie przywitali nas przedstawiciele tamtejszej ludnosci, a ich zblazowane miny obrazowaly niepewnosc ktorego z nas maja spozyc na pierwszy posilek
Nie czekajac na decyzje ruszylismy na brzeg, gdzie zalapalismy sie na wycieczke krajoznawcza po najblizszym terenie
Pierwsze miejsce gdzie zostalismy zawiezieni to cmentarz wojenny zwany Bita Paka
Znajduja sie tam groby tych ktorzy polegli podczas operacji wojennych w czasie II wojny swiatowej na Nowej Brytanii oraz pobliskiej wyspie Nowej Irlandii
Pochowani sa tam rowniez wiezniowie wojenni , a takze przeniesione zostaly tam z Rabaul i Kokopo groby pochodzace z I Wojny Swiatowej
Caly teren cmentarza byl przepieknie utrzymany i udekorowany roznokolorowymi krzewami
A trawa byla tak pieknie wystrzyzona, ze wygladala jak zielony dywan
Znalezlismy tez w poblizu ogromne drzewa, ktore pewnie pamietaly wojenne czasy
Kolejny historyczny obiekt przy ktorym sie zatrzymalismy to tzw Queen Steps czyli schody krolowej, ktore znajduja sie w miejscu gdzie kiedys istniala wspaniala posiadlosc zwana Gunantambu
Jej wlascicielka byla Emma Coe, pol Europejka pol Samoanka, ktora okazala sie wysmienita kobieta biznesu i w 80 tych latach XIX wieku zalozyla w poblizu Rabaulu plantacje palm kokosowych do produkcji copry, ktora nazwala Ralum
Dzieki swojemu bogactwu, osobistemu urokowi oraz temu ze jej matka pochodzila z samoanskiej rodziny krolewskiej, popularnie zwano ja Queen Emma czyli krolowa Emma
Niestety jej posiadlosc zostala zniszczona podczas drugiej wojny swiatowej, a na tym miejscu stoi teraz miedzynarodowy hotel
Zatrzymalismy sie tam na chwilke w celach odswiezajacych zapoznajac sie przy okazji z lokalna kultura i tradycyjnymi wyrobami
A nawet zaprzyjazniajac sie z lokalnymi chlopcami, ktorzy na szczescie juz nie wygladali tak groznie jak ich przodkowie
Niedaleko hotelu wypatrzylismy rowniez inna atrakcje jaka bylo Historyczne i Kulturalne Centrum Wschodniej Nowej Brytanii i Kokopo Muzeum
Niestety na szczegolowsze zwiedzanie nie mielismy czasu, wiec tylko przygladnelismy sie zewnetrznej wystawie
Ktora stanowily eksponaty broni z czasow II wojny swiatowej
Niektore w dosc oplakanym stanie
W powrotnej drodze do Rabaul mielismy odwiedzic jeszcze pare atrakcji ktorymi byly japonskie tunele oraz obserwatorium wulkanologiczne, ale jak potem sie okazalo, dotarlismy tez do goracych zrodel po drugiej stronie zatoki
Najpierw jednak zatrzymalismy sie przy japonskich tunelach, w ktorym przechowywano nawet barki zeby ukryc je przed wzrokiem wroga
Nietety w tym tunelu przy ktorym stanelismy barki nie znalezlismy, ale przynajmiej mielismy okazje przygladnac sie tym wojennym konstrukcjom
Ktore znajdowaly sie tuz nad brzegiem zatoki
Po wjezdzie na gore, na ktorej zboczu znajdowalo sie obserwatorium sejsmiczne rozpostarl sie przed naszymi oczami wspanialy widok na zatoke
Gdzies tam w dole widoczna byla sylwetka naszego statku przycumowanego w porcie
A patrzac troche w bok, na horyzoncie rysowaly sie cztery stozki wulkanow gorujacych nad miastem, a wsrod nich ten najmniejszy to najbardziej aktywny Tavurvur, za nim wystaje Turanguna, a ten najblizszy to Rabalanakaia, natomiast zaraz za nim ukrywa sie Kabiu zwany tez czasami Matka Wulkanow
Dodatkowa atrakcja tego pieknego miejsca bylo spotkanie z malym wnuczkiem naszego kierowcy
No a potem weszlismy do obserwatorium, gdzie mozna bylo sporo sie dowiedziec na temat wulkanow i typow ich erupcji
Jak sie dowiedzielismy teren Papui Nowej Gwinei lezy na dosc aktywnym terenie i wiele wulkanow jest aktywnych, jak chocby te dwa w Rabaul
W zwiazku z tym, w obserwatorium skrzetnie mierzone sa wszystkie ruchy sejsmiczne
Wiele ich wykresow jest teraz oprawiona w ramki i wisi na scianie przypominajac te wazniejsze zapisy
Po powrocie na dol udalo sie jeszcze namowic naszego kierowce na jazde w strone wulkanow, do cieplych zrodel tam wyplywajacych
Rzeczywiscie tereny tamtejsze ciagle sie nie odrodzily po ogromnej erupcji Tavurvur 20 lat temu, zwlaszcza ze w 2014 roku czyli rok temu znowu dal on o sobie znac
Wsrod szarosci wulkanicznych pylow jest jednak jedno miejsce odrozniajace sie swoim kolorytem
Jest nim male zrodelko z goraca woda podgrzana przez gotujaca sie pod cienka skorupa ziemi lawe i pelne zabranych stamtad mineralow, ktore zabarwily jego koryto na pomaranczowo
Niesamowity widok stanowi rowniez wyrastajaca z szarosci soczysta zielen gory Mt. Turanguna, ktora jest w chwili obecnej uspionym wulkanem
Tak samo zreszta jak bardziej na lewo widoczny szczyt Mt.Rabalnakaia
Najciekawszy jednak i najbardziej malowniczy widok stanowi obraz wplywajacego do morza goracego strumienia na tle dwoch wulkanow tak bardzo rozniacych sie swoim wygladem jak swoja aktywnoscia
Poniewaz teren na ktorym sie znalezlismy jest bardzo atrakcyjny turystycznie, wiec nie zabraklo tam rowniez miejscowych handlarzy usilujacych sprzedawac swoje wyroby
Umiescili sie oni w cieniu wielobarwnych sari wystawionych rowniez na sprzedaz liczac na rozrzutnosc turystow
No i nie przeliczyli sie, bo i my dalismy sie namowic na zakup lokalnej rzezby, czym wprawilismy w wielka radosc cala rodzine, a moze nawet paru sasiadow, ktorzy glosno wyli i cos spiewali w nieznanym nam jezyku
Po powrocie do Rabaul znalezlismy sie znowu wsrod tropikalnej roslinnosci, ktora bujnie odrodzila sie po katastrofalnym wybuchu Tavurvur w 1994 roku
Czego niestety nie mozna powiedziec o samym miescie, ktore podobno bylo kiedys pieknym osrodkiem turystycznym malowniczo polozonym nad gleboka zatoka i ktore nie zostalo odbudowane, bo stale wisi nad tym miejscem grozba nastepnych wulkanicznych wybuchow
Mimo to ciagle mieszkaja tam lokalni ludzie, ktorzy nie chcieli a moze nie mogli opuscic tego miejsca
Wiekszosc z nich mozna spotkac na glownym targowisku, gdzie spedzaja czas sprzedajac i kupujac glownie spozywcze towary, czy tez spotykajac sie z rodzina i znajomymi
Polazilismy wiec tam i my, choc nie odwazylismy sie kupic niczego z ichniejszych spozywczych produktow
Jedynie zaopatrzylismy sie w trunki w pobliskim supermarkecie
No a potem wrocilismy juz na teren portu, wygladajacy jakby go wczoraj zasypaly wulkaniczne popioly
Nasz statek swoja biela wyraznie odbijal sie od tej szarosci
I kusil klimatyzowanym wnetrzem, o ktorym marzylismy po calodziennym pobycie na zewnatrz i lazeniu po miescie i okolicach
Po chwili wytchnienia znalezlismy sie jednak znowu na pokladzie, zeby jeszcze raz rzucic okiem na wulkaniczne gory, ktore mimo swojego piekna niosa w sobie grozbe kataklizmu
Bardzo malowniczo wygladal rowniez z gory maly port, dzieki ktoremu miasto ciagle zyje, bo nie tylko rybacy wyprawiaja sie stamtad na polowy, ale jest on na tyle gleboki, ze moga do niego wplywac duze statki przywozace tysiace turystow ratujacych ekonomie tego miejsca
Reszta miasta rozlozonego u stop dominujacego nad nim pasma gor, ginie w gaszczu tropikalnej roslinnosci
A po drugiej stronie zatoki wejscia do portu strzeze samotny wulkan Vulkan, podobno tez szykujacy sie na kolejna erupcje
Na szczescie jednak jedyne rozowosci na niebie jakie wkrotce nas otoczyly nie pochodzily z czelusci piekielnych we wnetrzu ziemi, ale od promieni zachodzacego slonca
Ktore tez wkrotce schowalo sie za horyzontem, a my ruszylismy w dalsza droge
Jeszcze jednak jakis czas pozostalismy na pokladzie, zegnajac konczacy sie dzien
Nasz wieczor sie jednak nie skonczyl, poniewaz czekala na nas kolejna wielka imprez statkowa
Razem z setkami balonow podwieszonych pod sufitem
Wczesniej jednak zdazylismy zjesc obiad, ktory serwowali nam znajomi i ciagle usmiechnieci kelnerzy
No a potem wrocilismy do glownego atrium, gdzie w pewnej chwili kolorowe balony zostaly uwolnione i wypelnily cala jego przestrzen
A na parkiecie tanecznym zaczelo sie polowanie na nie
Zabawa trwala jakis czas, ale poniewaz czesc ludzi odczuwala dziwna przyjemnosc w przebijaniu balonow, wiec wkrotce wiecej ich lezalo przedziurawionych na podlodze niz latalo w powietrzu
Wkrotce wiec zrezygnowalismy z dalszej zabawy i ruszylismy na spacer po statku
Ktory skonczyl sie kolejnym portretem, juz ostatnim podczas tej naszej dalekiej podrozy
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 143 odwiedzający (161 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|