Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Francja

Niecale 200 km od Mauritius znajduje sie druga wyspa bedaca na naszej trasie, a mianowicie La Reunion
La Reunion

Obie wyspy maja podobna historie, obie byly niezamieszkale kiedy przyplyneli tam Europejczycy, z tym ze La Reunion od polowy XVII-go wieku nalezy do Francji, choc zamieszkujaca tam ludnosc, to w wiekszosci potomkowie niewolnikow afrykanskich a takze przybyszow z Chin i Indii

La Reunion jest rowniez pochodzenia wulkanicznego, a krajobraz ma jeszcze bardziej dramatyczny, gdyz najwyzszy wulkan, choc podobno juz wymarly, wznosi sie na ponad 3 tys metrow, a z kolei ten o 400 m nizszy, jest jednym z najbardziej atywnych wulkanow na swiecie

Niestety w miejscu gdzie dobijalismy do portu te najwyzsze gory nie byly widoczne, poniewaz znajduja sie one w wewnetrzenej czesci wyspy, ktora obejmuje obszar 2 500 km kwadratowych

Moglismy wiec tylko podziwiac troche mniejsze pagorki wznoszace sie na horyzoncie

Po zejsciu ze statku okazalo sie, ze w "Europie" nie jest tak latwo znalezc chetnych do obwozenia turystow, wiec zdecydowalismy sie pojechac do miasteczka, do ktorego dowoz zapewnial nasz statek

Bylo to lokalne kapielisko St-Gilles-les-Bains, szczycace sie pieknymi plazami

Juz zaraz po wyjsciu z autobusu zauwazylismy wspaniale osrodki wczasowe wyrastajace z tropikalnej zieleni

Zanim tez doszlismy do plazy, natknelismy sie na uroczo wygladajacy kanal wodny pelny malych lodek motorowych

Idac zas dalej dotarlismy do eleganckiego nadmorskiego deptaka

Ktorego ozdoba byla fontanna w ksztalcie wielorybiego ogona

Z tego miejsca widoczna tez juz byla miejska plaza

Zeby jednak do niej dotrzec, trzeba bylo przejsc przez drewniany most

Ktory sam w sobie stanowil rowniez pewnego rodzaju atrakcje

A widok z niego byl tak samo ladny na male lodeczki przycumowane w glebi zatoki

Jak i na te, ktore znalazly dla siebie miejsce w kanale prowadzacym do wyjscia na morze

Po krotkim spacerze po betonowym nabrzezu dotarlismy do jego konca

A idac dalej wzdluz plazy znalezlismy takze miejsce do spacerow dla tych co nie lubia goracego piasku pod stopami

Poniewaz jednak akurat nie byl on tak goracy, wiec skusilismy sie na zdjecie sandalow i po raz pierwszy zanurzylismy swoje stopy po afrykanskiej stronie Oceanu Indyjskiego

Woda byla bardzo ciepla, wiec spedzilismy troche czasu na brodzeniu po plyciznie

Poniewaz jednak nie kapiele a zwiedzanie bylo naszym celem, wiec po pewnym czasie ruszylismy z powrotem

Gdzies na horyzoncie widoczna byla panorama nowoczesnych hoteli

Ukazal sie nam tez jakis rowniez wczasowo wygladajacy kosciol

No i wkrotce znowu znalezlismy sie nad blekitnym kanalem

Gdzie skrzetnie wyczyscilismy sobie z piasku nogi

Na o potem udalismy sie w strone samego miasteczka

Jego przelotowa ulica byla bardzo ruchliwa i pelna turystow, w wiekszosci pewnie tych z naszego statku

Kolorowe domki wokol wygladaly bardzo uroczo, a cale ich partery zajmowaly male sklepiki

Choc natknelismy sie tez i na wieksze kompleksy handlowe

Po zakonczonej wizji lokalnej w St.-Gilles-les-Bains, postanowilismy wybrac sie gdzies dalej

W informacji turystycznej dowiedzielismy sie, ze miejscowe autobusy moga nas dowiezc do stolicy wyspy Saint Denis

Postanowilismy wiec z tego skorzystac, a juz sama malownicza droga ktora jechalismy przekonala nas, ze byl to dobry pomysl

No i po jakichs 40 minutach jazdy dotarlismy na miejsce

Jeszcze tylko trzeba bylo przejsc nad autorstarada

I znalezlismy sie na ulicach tego w sumie nie tak wielkiego miasta

Za to jak od razu zauwazylismy, bylo ono bardzo kolorowe i nie tylko w sensie budownictwa

Po chwili lazenia odkrylismy jeden z najelegantszych budynkow, ktorym byl dawny ratusz z polowy XIX-go wieku

Przed nim, na srodku malego ronda, stal wysoki pomnik zwyciestwa, poswiecony zolniezom poleglym w podczas II-giej wojny swiatowej

A najciekawsze w nim bylo ogrodzenie zrobione z pociskow armatnich i to dobrego kalibru 250 mm

Idac dalej doszlismy do miejsca gdzie widoczny byl przelom malej rzeki plynacej przez miasto

Ktorej dwa brzegi laczyl potezny most wybudowany pomiedzy gorami

A gdzies tam na jej drugiej stronie zauwazylismy tez jakis bardzo malowniczy kosciol

Aby tam jednak dotrzec trzeba bylo zejsc troche nizej, do lezacej u naszych stop dalszej dzielnicy Saint-Denis

Sprawe bardzo ulatwila nam winda zjezdzajaca kilka pieter w dol

Po chwili wiec znalezlismy sie w dolnej czesci miasta, bardzo zreszta eleganckiej, ale jakby wymarlej o tej porze dnia

A wkrotce potem dotarlismy nad brzeg rzeki

Na druga jej strone prowadzil bardzo nowoczesny most dla pieszych

Ale to byl juz najdalszy punkt, do ktorego doszlismy, poniewaz okazalo sie, ze do kosciola byl jeszcze kawal drogi a my, ze wzgledu na ograniczony czas, nie chcielismy sie zapedzic za daleko

Po chwili ruszylismy wiec z powrotem

Podczas dalszej drogi minelismy jakis nowoczesny hotel

Potem natrafilismy na rowniez nowoczesne budynki rzadowe

Az w koncu dotarlismy na maly placyk z fontanna

Nad ktorym gorowala niewielka rzymsko katolicka katedra

Z bardzo przyjemnym wystrojem wnetrza

A dodatkowego uroku dodawal jej piekny kasetonowy sufit

Idac dalej uliczkami miasta, kierowalismy sie w strone morza

Jakiez bylo nasze zdziwienie kiedy nagle ujrzelismy znany nam znak, ale jeszcze bardziej zaskoczyly nas ceny, gdy za lody ktore w Australi kosztowaly 30 centow, tam musielismy zaplacic po 2 Euro

Po dalszym krotkim marszu dotarlismy wreszcie nad morze i to w bardzo ciekawe miejsce, gdzie w nadmorskim parku znalezlismy cala baterie starych dzial armatnich

Wycelowane one byly w morze, dzielnie broniac dostepu do miasta

Ale mozna je bylo takze uzyc do niecnych czynow

Kierujac lufy na zupelnie niewinne obiekty czy tez cele

A w tle rozposcieral sie piekny widok na pionowe skarpy pod ktorymi biegla znana nam autostrada

Po chwili odpoczynku w nadmorskim parku, podazylismy w powrotna droge do centrum miasta

Przechodzac obok zagubionego w parku i za murami budynku prefektury Policji

A przy jednym z centralnych deptakow znalezlismy rowniez meczet z bardzo wysokim minaretem

Natomiast na ulicy jakby sie zaroilo od ludzi

Albo skonczyla sie sjesta, albo trafilismy w koncu na najruchliwsza czesc miasta

Niestety jednak nasz czas powoli dobiegal konca i trzeba bylo zlapac powrotny autobus

Na szczescie sie nam to udalo i po niecalej godzinie zameldowalismy sie znowu w Saint-Gilles-des-Bains

Gdzie zdazylismy na ostatni statkowy autobus

Chylace sie ku zachodowi slonce zastalo nas juz wiec na pokladzie

Skad jeszcze przez jakis czas moglismy podziwiac piekna panorame wyspy

Wraz z uroczo wkomponowanymi w gaszcz zieleni, bialymi domkami nalezacymi do okolicznych miasteczek

Wkrotce jednak potem odbilismy od brzegu i ruszylismy w dalsza podroz

Do konca jednak podziwiajac to co zostawialismy za soba

Powoli zegnalo sie z nami rowniez zachodzace slonce

Kolejne 4 dni spedzilismy na morzu plynac w strone Afryki, ale niestety pogoda troche sie zepsula i nie dosc, ze sie powaznie ochlodzilo to jeszcze zaczelo nami troche kiwac

Mimo to wieczory ciagle zastawaly nas na pokladzie

A piekne widoki na niebie wymalowane promieniami zachodzacego slonca, wynagradzaly nam zimna i wietrzna aure
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 23 odwiedzający (37 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|