Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Sri Lanka
Kolejne kilka dni spedzilismy na morzu przekraczajac w poprzek Zatoke Bengalska i pedzac w strone Sri Lanki
Jest to niewielki, wyspiarski kraj w poblizu poludniowych Indii, kiedys znany jako Cejlon
Colombo
Jego stolica i najwiekszym miestem jest Colombo, ktore wlasnie znajdowalo sie na naszej trasie
Jak do wiekszosci miejsc, doplynelismy tam skoro swit
A przez poranna mgle przebijaly sie jeszcze portowe swiatla
Po chwili krazenia znalezlismy sie przy odpowiedniej kei
Niestety jednak okolica nie wygladala zbyt zachecajaco, a lokalne zanieczyszczenia, blokowaly swiatlo szybko wznoszacego sie na widnokregu slonca
Ktore powoli przedzieralo sie przez nisko wiszace chmury
Tuz za nami, do portu przybil jeszcze jeden statek i jak udalo sie nam odczytac, byla to Costa Deliziosa, ktora rowniez miala zolty komin tak jak nasza Aurora
No ale nie bylo sensu za dlugo ogladac malo atrakcyjnych portowych widokow, wiec szybko sie zebralismy i ruszylismy na miasto
Autobus podwiozl nas az do konca tej niebieskiej lini, ktora przedstawia trase naszego zwiedzania Colombo
Mialo tam byc jakis duze centrum sklepowe, ktore z zewnatrz nawet niezle sie prezentowalo
Jak sie jednak okazalo po wejsciu do wnetrza, caly ten kompleks swiecil pustka, a najciekawszy w nim byl pomnik konia umieszczony na jego srodku
A stal on tam dlatego, poniewaz caly budynek byl czescia nalezaca do obiektow wyscigow konnych tez zreszta opustoszalych
Nie zabawilismy wiec tam dlugo i podazylismy wzdluz parku w strone ciekawszych budowli, ktore zaobserwowalismy z okien autobusu
Po drodze minelismy jakis nowoczesnie wygladajacy bank, niestety zamkniety
A kawalek dalej ukazal sie nam bardzo ciekawy architektonicznie budynek teatru, zwany Nelum Pokuna ( Lotus Pond) Theatre czyli Teatr Lotusowy Staw, ktory podobno wzorowany byl wlasnie na stawie o takim ksztalcie z XII-go wieku, znajdujacym sie w jednym z krolewskich miast Sri Lanki, Polonnaruwa
Nastepna piekna budowla na trasie naszego spaceru okazalo sie Muzeum Narodowe, ktore jednak mialo bardziej klasyczne ksztalty
A w ogromnym parku go otaczajacym znalezlismy wielkie figowce
Natomiast snieznobialy pomnik Buddy swiadczyl, ze jestesmy w kraju gdzie buddyzm jest podstawowa religia
Do sielskiej parkowej atmosfery spasowal tez obrazek z pobliskiej ulicy
Po przejsciu na druga strone parku, ukazal sie nam potezny budynek miejskiego ratusza
A idac jeszcze troche dalej, wypatrzylismy rownie eleganckie kontury wspanialego meczetu Dawatagaha Mosque, gdzie znajduja sie szczatki jednego ze swietych islamskich
Tuz obok przycupnal duzo mniejszy, ale za to bardzo uroczy baptyjski kosciolek
A w dali za skrzyzowaniem widac piekny budynek z poczatku XX-go wieku zbudowany w hindusko-saracenskim stylu jako szpital okulistyczny
W powrotnej drodze jeszcze raz podeszlismy do okazalego ratusza
A potem podazylismy znowu w strone ogromnego parku, idac tym razem jego srodkiem
Gdzie natknelismy sie na jakies bajorko i wiszacy nad nim most na linach
Wkrotce dotarlismy tez do innej atrakci tego miejsca jakim byl Pomnik Wojennej Pamieci Narodowej
Jest on poswiecony wszystkim poleglym zolniezom, od czasu II wojny swiatowej, a takze policjantom, ktorzy zgineli podczas atakow terrorystycznych
A piekny napis mowi, ze poswiecili oni swoje jutro dla naszego dnia dzisiejszego
Zaraz obok znajduje sie nowoczesny budynek biblioteki
Z usytuowanym przed wejsciem, czuwajacym nad nia posagiem Buddy
Po zakonczeniu naszego spaceru wokol parku, postanowilismy obejrzec jeszcze jedna pobliska atrakcje, jaka byla buddyjska switynia Gangaramaya Temple
Jest ona jedna z najwiekszych i najwazniejszych swiatyn buddyjskich w Colombo i skalda sie na nia kilka obiektow
W kolorowym wnetrzu glownego budynku kroluja ogromne postacie Buddy
Przedstawione przede wszystkim w pozycji siedzacej
A miara postepu jest fakt, ze przed nimi plona lampki a nie swieczki zatruwajace dymem powietrze
W takich warunkach mozna sie nawet smialo zemzgnac i to na dluzej
Tuz obok glownej swiatyni znajduje sie muzeum pelne najroznorodniejszych eksponatow i wyrobow rzemieslniczych
Znalazlo sie tam nawet miejsce na slonia
Ktory jest tam podobno ulubionym zwierzeciem
A dziesiatki innych postaci zapelniaja caly dzidziniec
Najwiecej jest jednak siedzacych postaci Buddy, ktore wspinaja sie po schodach jak najwyzej az do niebosklonu
Po opuszczeniu calego kompleksu zdecydowalismy sie wziac taksowke, gdyz do najstarszych dzielnic Colombo mielismy kawal drogi , a jak sie dowiedzielismy okolica w ktorej wlasnie bylismy nie nalezala do najbezpieczniejszych
Po krotkiej jezdzie nasza ekskluzywna limuzyna typu trojkolowiec, udalismy sie na dalszy spacer juz w tej innej czesci miasta
Idac wzdluz kanalu rzecznego o niespotykanym zielonym kolorze
Przeszlismy rowniez obok jakiejs kolejnej swiatyni typu stupa
Przy ktorej umiescil sie bardzo stylowy budynek, bedacy zapewne mieszkaniem mnichow buddyjskich
W koncu dotarlismy do ogromnej budowli, ktora byla siedziba urzedow prezydenckich
Naprzeciwko na plazy na strazy stalo jakies bardzo groznie wygladajace dzialo
Ale tak poza tym to choc plaza byla ladna, a goraca pogoda zachecala do kapieli, to chetnych nie bylo
Zastanawialismy sie czy mialo to jakis zwiazek ze sciekem, ktory zauwazylismy w poblizu
Do ktorego woda pedzila prosto z zielonego jeziora Beira Lake znajdujacego sie w centrum miasta
Trzeba jednak przyznac, ze male kaskady przy ujsciu wygladaly bardzo ciekawie i byly bardzo popularne wsrod wodnego ptactwa
Po naszym krotkim pobycie nad morzem skierowalismy sie w glab miasta
W strone starej wiezy zegarowej, pochodzacej z polowy XIX-go wieku, ktora siegajac 29 metrow byla w owym okresie czasu najwyzsza budowla Sri Lanki
W 10 lat po jej oddaniu zaczela takze sluzyc jako latarnia morska, ale po nastepnych 90-ciu latach, kiedy otaczajace ja miasto zaczelo siegac w gore, przestala sie nadawac do tej funkcji
I w tej chwili wrocila do swojego orginalnego przeznaczenia jako wieza zegarowa
A to juz widok na najnowsza czesc miasta, do ktorej wlasnie weszlismy i nad ktora dominowaly dwa jednakowe wiezowce
Byly to tzw Word Trade Center Twin Tower czyli blizniacze wieze, w ktorych znajduje sie swiatowa centrum handlowe
Usiedlismy przed nimi na chwile na malym skwerku, ale poniewaz nie bylo tam ani skrawka cienia, wiec wkrotce ruszylismy dalej
Po drodze mijalismy piekne kolonialne kamienice, przypominajaca ze Cejlon byl wiele lat pod panowaniem poteg europejskich takich jak Portugalia, potem Holandia a na koncu Wielka Brytania
Kazdy ten okres czasu pozostawil po sobie pamiatki w postaci stylowych i eleganckich budowli
Ale ktora nalezala do ktorej epoki i co sie w niej aktualnie znajdowalo tego nie udalo nam sie wyszukac
Z kolei ten maly, ale uroczy budyneczek to kolejna lokalna swiatynia buddyjska
Tuz zas obok trafilismy na male targowisko
A na pobliskiej ulicy parkowaly najpopularniejsze pojazdy w miescie
Natomiast przy glownej drodze umiescila sie centralna stacja kolejowa i chyba autobusowa tez, bo az sie na niej roilo od autokarow
W poblizu wypatrzylismy tez katolicki kosciol St. Philip Neri's Church szczycacy sie piekna fasada w stylu korynckim
Ktory pochodzi z polowy XIX-go weku i jest najpopularniejszym rzymsko-katolickim kosciolem w Colombo
Po krotkim odpoczynku w jego chlodnym wnetrzu, weszlismy na ruchliwe uliczki starego miasta
Ktore az tetnily zyciem i mienily sie wszystkimi koloramo teczy
Az dotarlismy do ostatniego miejsca, ktore chcielismy tam zobaczyc, a mianowicie do meczetu Jami-Ul-Alfar Mosque inaczej zwanym Czerwonym Meczetem
Pochodzi on z poczatku XX-go stulecia i jest jednym z najstarszych meczetow w Colombo i chyba tez jednym z najladniejszych, tylko niestety nie udalo sie nam wejsc do srodka, bo akurat wierni odbywali tam swoje modly
No i na koniec naszego pobytu w Colombo znalezlismy kolejnego sympatycznego taksowkarza, ktory wyszukal nam miejsce z dostepem do internetu
No a potem zawiozl nas do portu, bo niestety nadszedl juz czas na pozegnanie sie ze Sri Lanka
Jak zwykle podczas odplywania znalezlismy sie na gornym pokladzie
Poniewaz jednak jakos nie moglismy doczekac sie tego momentu, wiec zajelismy bardziej strategiczne, bo siedzace miejsca
W koncu okazalo sie, ze nasze odbicie od brzegu bardzo sie opozni ze wzgledu na jakies wazne naprawy, wiec ciagle w porcie, doczekalismy do poznej nocy, co tez bylo pewnego rodzaju atrakcja
W koncu jednak ruszylismy na Ocean Indyjski i to pelna para
Spedzilismy na nim kolejne 4 dni
A codzienne wspaniale zachody slonca sciagaly nas na poklad
A gdy sie juz ono calkiem chowalo za krwisto zabarwionym horyzontem, na statku panowalo pelne zaciemnienie, bo grube kotary i zaluzje zaslanialy wszystkie swiatla
Wszystko ze wzgledu na grasujacych na oceanie piratow, ktorzy co prawda najczesciej operowali troche blizej afrykanskiego brzegu (te zielone kropki), ale poniewaz strzezonego Pan Bog strzeze, wiec i my bylismy bardzo ostrozni
Co zreszta wcale nie przeszkadzalo nam
W podziwianiu kolejnych zachodow slonca
Ktore co prawda plynac na zachod gonilismy z predkoscia 24 wezlow na godzine
Ale i tak jakos zawsze nam zdolalo uciec i ukryc swoja ognista twarz w glebokim morzu
Jego wschody byly podobno rownie piekne, ale na ich ogladanie nie moglismy sie zdobyc, gdyz przynajmniej w drodze postanowilismy odsypiac wszystkie zarwane noce
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 9 odwiedzający (12 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|