Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Chiny
Wang's Family Compond

W drodze powrotnej do Taiyuan, skad odjezdzal nasz pociag do Pekinu, wstapilismy jeszcze do dwoch niesamowitych miejsc znajdujacych sie w poblizu Pingyao, z ktorych jedna byla rodowa posiadlosc rodziny Wang

Poczatkowo nie bylismy do tej wizyty zbyt entuzjastycznie nastawieni, bo zwiedzanie domow prywatnych nie nalezalo raczej do naszych priorytetow

Poniewaz jednak taki byl program naszej wycieczki, wiec nie sprzeciwialismy sie za bardzo, a juz pierwszy rzut okiem na brame wejsciowa zapewnil nas, ze nie bedzie to zwykly dom, a barierki przygotowane na rozdzielenie kolejek wskazywaly ze jest to bardzo popularne miejsce

Poniewaz przyjechalismy tam bardzo wczesnie, wiec musielismy chwile poczekac na otwarcie, ale za to uniknelismy najwiekszych tlumow zwiedzajacych

Pierwsza czescia posiadlosci rodziny Wang, bedacej jedna z czterech najbogatszych rodzin w prowincji Shanxi podczas panowania dynastii Qing, ktora zwiedzilismy, byl Shilv Castle zwany tez Gaojia Ya Castle, zbudowany w latach 1796 - 1811

Objekt ten zajmuje powierzchnie prawie 20 tys metrow kwadratowych i zawiera 35 dziedzincow i 342 pokoje

Ich ilosc i zawiklane ustawienie tworzy prawdziwy labirynt, w ktorym nie sposob sie nie pogubic, gdyby nie specjalne drogowskazy

W wielu pomieszczeniach znajdowaly sie typowe meble uzywane w dawnych czasach, jak chocby to wielkie loze, bardzo zreszta podobne do tego na ktorym spalismy w hotelu w Pingyao

Natomiast w innych umieszczone zostaly eksponaty muzealne innego typu

Niektore domy stojace wokol malych dziedzincow byly pietrowe, a ich konstrukcja wyraznie wskazywala na ich podeszly wiek

Inne tak jak ten budynek szkolny byly parterowe, ale za to zawieraly 3 male dziedzince

A w srodku znalezlismy przyklady chinskiej kaligrafii

Przejscia z dziedziniec na dziedziniec byly czesto bardzo orginalne, ale typowe dla chinskiej archtektury

A niektore domostwa swoimi murami dotykaly waskich alejek wijacych sie miedzy nimi

Po prawie godzinnym krazeniu w labiryncie uliczek, dziedzincow i domow, wreszcie wydostalismy sie na zewnetrzny taras

Skad za pasem zieleni widoczne byly jakies kolejne mury

Okazalo sie, ze byla to druga z pieciu czesci tej posiadlosci, do ktorej prowadzil kamienny mostek

Byl on porosnienty wijacymi sie roslinami i dodatkowo udekorowany czerwonymi lampionami

A po jego drugiej stronie znajdowal sie tzw Heng Zeng Castle nazywany rowniez Czerwonym Zamkiem, ktory byl nie tylko jeszcze starszym zamknietym kompleksem, bo zbudowanym w latach 1739 - 1793, ale takze zajmowal wiekszy obszar, poniewaz rozlozyl sie na 25 tys. metrow kwadratowych

Tak jak poprzedni zamek ktory zwiedzalismy, byl on nie tylko wspanialym przykladem chinskiej rezydentalnej architektury, ale takze muzeum sztuki budowniczej zwierajac mnostwo rzezb wykonanych zarowno w kamieniu jak i w ceglach i drewnie

Kompleks ten zbudowany byl bardziej regularnie i biegnace w cztery strony uliczki dzielily go na kilka czesci, a na znajdujacych sie tam 88 dziedzincach usytuowala sie ogromna ilosc domow, ktore w sumie zawieraly 776 pokoi

Oczywiscie wszystkie te domostwa sprawowaly jakies funkcje i byly mieszkaniami poszczegolnych czlonkow rodziny i ich sluzby

Ale byla ich tak wielka ilosc, ze zdolalismy zwiedzic tylko nieliczne z nich, choc podobno te najwazniejsze

Nawet jednak wtedy nie bylismy w stanie poukladac sobie tego wszystkiego w naszych mozgowych szufladkach, wiec w tej chwili zupelnie sie w tym calym labiryncie pogubilismy

W kazdym razie bylo to niesamowite miejsce, ale ucieszylismy sie jak moglismy wydostac sie z tej gmatwaniny domow i dziedzincow na bardziej otwarta przestrzen

Skad wiodl szeroki kamienny chodnik w strone murow otaczajacych caly kompleks

Na ktorych widoczne byly przepiekne i misternie wykonane altanki

Wkrotce i my znalezlismy sie na murach, a widok stamtad byl rzeczywiscie niesamowity

Poniewaz zamek polozony byl na stoczu wzgorza, wiec bylismy w stanie ogladnac stamtad wszystkie domostwa lezace pod nami

Natomiast jeszcze wyzej piely sie mury kolejnej czesci tej rodzinnej i ogromnej bo liczacej ponad 2000 domow i kikaset dziedzincow posiadlosci rodziny Wang

My jednak tylko z daleka moglismy sie przygladnac tej kolejnej wspanialej konstrukcji i przepieknym ogrodom rozlozonym u stop wygladajacej jak twierdza budowli

Czy byla ona tez dostepna do zwiedzania tego nie wiemy, ale nie zauwazylismy na niej zadnych ludzi

W kazdym badz razie my juz napewno nie mielibysmy zarowno czasu jak i sily na dalsze wspinanie sie po jeszcze jednych murach

Swoja uwage zwrocilismy wiec w druga strone, gdzie wszystko pod nami uslane bylo szarymi dachami chinskich domostw

Miejscami mur zblizal sie do niektorych z nich i widoczne byly rowniez zarysy poszczegolnych budynkow

Ale patrzac w dalszej perspektywie , to dom zachodzil na dom i trudno bylo sobie wyobrazic, ze miedzy nimi zmiescily sie tez male dziedzince

Po krotkim marszu zeszlismy na nizszy poziom murow, skad zdolalismy juz wypatrzec nawet jakies tereny zielone

A gdzies tam w oddali znikaly zarysy tego trzeciego i najstarszego obiektu, a patrzac na jego ogrom nasuwa sie refleksja, jak prawdziwym jest polskie przyslowie "iz gram handlu jest wart wiecej niz kilo roboty" poniewaz pan Wang zaczynal od sprzedazy wyrobow ktore nosil w koszyku

W koncu dotarlismy do miejsca gdzie mozna bylo zejsc na dol

Szkoda tylko, ze prowadzilo tam tak wiele schodow, ze z przerazeniem na nie patrzylismy, ale na pocieszenie mialy one porecze, wiec korzystajac z solidnego podparcia moglismy troche odciazyc nasze schorowane kolana

Wkrotce tez znalezlismy sie na glownym i duzo wiekszym niz inne dziedzincu

No a potem juz skierowalismy sie w strone wyjscia, bo przed nami byla jeszcze daleka droga, no i trzeba bylo zdazyc na pociag

Po krotkiej jezdzie i pokonaniu 20 km jazdy, znalezlismy sie przy kolejnej atrakcji tamtejszego terenu jaka byl tzw Zhangbi Ancient Castle
Zhangbi Ancient Castle

Antyczny zamek Zhangbi byl wielofunkcyjnym zamkiem, ktory skupial w sobie funkcje rezydentalne, militarne produkcyjne i religijne, a jego najciekawsza struktura byly podziemne tunele bedace jego systemem obronnym

Zostal on zbudowany w 617 roku naszej ery, a zwany jest takze miniaturowym zamkiem poniewaz jego powierzchnia wynosi jedynie 2 tys metrow kwadratowych, czego nawet nie mozna porownac do widzianej przez nas poprzednio rezydencji rodziny Wang

Wokol zamku rozlozyla sie rownie antyczna wioska, zajmujaca obszar 120 tys metrow kwadratowych i otoczona murami obronnymi o dlugosci 1,3 km i wysokimi na 10 metrow

Na terenie tym znajduje sie wiele historycznych i kulturalnych zabytkow pochodzacych takze z kolejnych stuleci i z czasow panowania wiekszosci nastepnych chinskich dynastii

W wiosce znajduje sie 16 swiatyn, ktore reprezentuja trzy tamtejsze religie: buddyzm taoizm i konfucjonizm

Dla nas wielka atrakcja byl rowniez fakt, ze mozna bylo wejsc na dachy zamku i z wysokosci ogladnac sobie jego wyglad i piekna archtekture

Mozna tam tez bylo pobawic sie w rycerza broniacego zamkowej flagi

A to jedna z wielu swiatyn, ktora choc bardzo niewielka miala swoj dzwon i beben

Ale w srodku, glownego miejsca nie zajmowal rozesmiany Budda, ale jakas duzo grozniej wygladajaca postac

W sumie jednak glowna atrakcja zamku mialy byc podziemne tunele, ktore rozchodzily sie we wszystkich kierunkach a ich dlugosc siegala 3 km

Wejscie do tej podziemnej twierdzy znajdowalo sie w normalnym chlopskim domu

A zanim znalezlismy sie w jej srodku, przy pomocy makiety moglismy zapoznac sie z ta niesamowita konstrukcja

Caly system tuneli ma 3 poziomy, z ktorych najwyzszy znajduje sie jedynie 1 metr pod ziemia, a te najglebsze siegaja 20 metrow w dol

Wkrotce tez zapuscilismy sie w te podziemne czeluscie

Czesc korytarzy byla obecnie zabezpieczona drewnianymi podpormi

A to ze bylismy stosunkowo nisko widac bylo po wysokosci sciany, ktora obmurowny byl swietlny otwor w suficie

Inne tunele wygladaly troche skromniej i musialy miec sztuczne oswietlenie, ale wszystkie mialy wysokosc conajmniej 2 metrow i bylu szerokie na 1,5

Od czasu do czasu napotykalismy wyzlobione w nich jaskinie sluzace pewnie zolniezom, albo ukrywajacej sie tam podczas oblezenia ludnosci

Gdzieniegdzie widoczne byly rowniez wejscia do jeszcze glebszej czesci tej podziemnej fortecy

Ku naszemu zdziwieniu znalezlismy rowniez wyjscia na zewnatrz, bo jak sie okazalo zamek zbudowany byl na wysokim urwisku, do ktorego dostep byl tylko z jednej strony, a trzy pozostale oddzielone byly od zewnetrznego swiata glebokim na kilkadziesiat metrow wawozem

Jednym slowem niby wedrowalismy po podziemiach, ktore jednak rownoczesnie byly jakby naturalna budowla z wyjsciami na zewnatrz

Po powrocie do srodka znalezlismy sie znowu w plataninie wydrazonych w ziemi korytarzy

Wkrotce jednak potem nadarzyla sie kolejna okazja zeby spojrzec na strome urwiska okupowane przez ta antyczna twierdze

Znalezlismy nawet piekne miejsce na krotki wypoczynek po wedrowce przez tunelowy labirynt

Tam tez odkrylismy mape wskazujaca, ze jestesmy w samym koniuszku podziemnego krolestwa i bardzo niedaleko innego wyjscia z podziemii

Po kolejnej chwili znalezlismy sie na wiejskiej drodze, ktora prowadzila z powrotem na gore, w strone parkingu na ktorym zostal nasz samochod

Droga latwa i prosta, ale tak rzadko uczeszczana przez europejskich turystow, ze jakies biedne dziecko wybuchnelo placzem na nasz widok, co bylo wielkim zaskoczeniem, bo wiekszosc Chinczykow ktorych spotykalismy chciala raczej robic sobie z nami zdjecia niz od nas uciekac

A to juz zamkowy parking i ostatnia fotografia z naszym kierowca i jego samochodem ktorym objechalismy pokazny kawalek drogi

No a potem, po odbyciu 150 km jazdy znalelismy sie na dworcu glownym w Taiyuan

Byl to ogromny i szalenie nowoczesny obiekt, kojarzacy sie nam raczej z lotniskiem niz dworcem kolejowym

Do odjazdu naszego pociagu zostalo nam jeszcze troche czasu, wiec dobrze sobie to architektoniczne arcydzielo ogladnelismy

Konczac na bardzo pozywnym posilku, ktorego troche nam brakowalo w naszej codziennej chinskiej ryzowej i makaronowej diecie

W koncu jednak nadszedl czas odjazdu i znalezlismy sie na peronie przy naszym pociagu

Ktory nalezal do tych najszybszych i mial bardzo kosmiczny wyglad

Rowniez bardzo wygodne i rozkladane siedzenia bardziej przypominaly te z samolotu a nie z normalnego pociagu

W kazdym razie zupelnie nie czulo sie, ze nasza predkosc jazdy siega tak astronomicznej dla nas liczby, ktora jedynie w tunelach spadala do 200 km/godz, nic wiec dziwnego ze w Pekinie znalezlismy sie duzo szbciej niz tego oczekiwalismy
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 30 odwiedzający (72 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|